[Verse 1] Sobie sama nie dowierza, z mieszkania nie wyjeżdża Byle szama była świeża, nie gotuje sama odkąd nie ma męża Od rana na klęczkach, odkąd nie ma papieża Cenę jej dobrego serca, ksiądz wycenia w kopertach Ktoś znowu jej potwierdza, to małolat ten sam Co wczoraj znowu kiepa gasił, gdzieś koło jej piętra Szok, jest pewna, że zło, wylewa na zakrętach Dziwny krok, mowy nie ma, że to tylko ta wódeczka Opity pałętacz mógłby już tu nie mieszkać Jak tamta z dołu jedna, co się wyniosła do teścia "Pani zamknie drzwi od wejścia, jeszcze wejdzie w nocy jakiś" To mi komplikuje sprawy, jak już kończę pić browary Kto pilnuje klatki, otwartej nad ranem samym Żal mi moich starych, każdego, kto to kuma Jak wielkie zmiany w mózgach wyrządziła komuna Kto komu umarł, kiedy komunia gdzie tu umiar jak to u nas Po staremu Unia dała nam dodatkowego chuja w menu [Ref] Ludzie patrzą na Twój sukces Na upadek także Odpowiedz sobie w lustrze Co spodoba im się bardziej Patrzą na Twój sukces Na upadek także Odpowiedz sobie w lustrze Co spodoba im się bardziej [Verse 2] Załatwię to i z diabłem, żeby mieć chatę jak Boski Wciągam jointy i wyciągam wnioski Pierdolą mnie rządy, liczą się pieniążki To ich nie ma głodny, to ich nie ma gorzki smak Chleba codziennego wpierdala od lat z chaty Wychodzi jak braknie czegoś do schabowego, no masz Kiedyś w windzie będę jechał, z jedną przyjdzie czas I kopnie w kalendarz, jak myślisz, co połowa bloków wtedy zezna... [Ref] [Verse 3] Oprócz naszych spojrzeń, nic tu nie jest pewne Niewiele mogę dojrzeć, wiem, sam w tym gównie jestem Gdzie życie przeciętne, wszystko co najlepsze Gdzie nawijki średnie, to dla ludzi pierwsze miejsce Przez nawyki bledniesz, a wokół miny wredne Niejeden już przegapił, przeznaczoną mu królewnę Omijam gapiów, biegnę, prosto na piętro pierwsze I w sumie sam nie wiem, po co cały dzień się kręcę Ej, chcemy mieć więcej, zaprzeczasz, mówisz brednie Wiem, to jak nawijasz jest Ci chyba obojętne Nie, fajne, nieźle, takich najchętniej jem Jest tylko jeden hip-hop, wpierdalamy jeden chleb Odchodzę od stołu, co chcesz to na nim połóż Ja mówię, "żegnam, ziomuś", nie odbieram domofonu Krótko i do domu, nie zostanę tu, koniec Sarius - mrówka co poluje na słonie [Ref]