Sadikbeatz - Schizofrenia lyrics

Published

0 111 0

Sadikbeatz - Schizofrenia lyrics

1. Słyszysz mój głos? To pieprzona schizofrenia Choroba nie do zniesienia ani nie do wyleczenia,, Czaszka już Ci pęka, bit w głowie się zalęga Rozpiera od środka, takie konsekwencje tak Nie uwolnisz się od tego, chociaż byś bardzo chciał Całe ciało zakrwawione, nie zagoisz już tych ran Sap się sap, teraz ja tu górą jestem Poniżę Cię bezsprzecznie, zniszczę 1 wersem Nadchodzi już Twój kres, jeszcze trochę się poznęcam Nawinę kilka wersów, kosa w słowach a nie w rękach Ziomuś weź nie pękaj, to tylko kilka cięć Mówiąc metaforycznie, dobrze wiesz co to jest Stres, kilka spięć, w rapie odreagowuję Gdy stoję przy majku ziomuś nie wiesz co ja czuję Złość zbiera się w sercu, nienawiść wyrzucam z siebie I właśnie dlatego masz pieprzoną schizofrenię 2. Seryjny morderca, możesz mówić już na mieście Że po 22 mój majk zmienia się w brzytwę Twarze ukryte, słyszysz tylko dziś mój głos Który powtarza Ci czule „Proś o litość, proś” Zuzkol, yo.! Możesz zacząć się już bać Możesz być też pewny że nawiedzać będę w snach Real jak w GTA grach, liczy się spełniona misja Pierwszą z nich będzie koks [oraz wódka czysta] Krew robi się niebieska, za dużo narkotyków? Nie odpuszczę Tobie ziom nawet jeśli byś miał zginąć Podzielę Twój los, jak podzieliłeś kiedyś mój Nie pomoże dziś pieprzenie „Proszę Zuza stój!” Przygotowuję stół, skalpel odkażony pięknie Widok bezbronnego ciała wywołuje we mnie bestie Wystarczy jedno cięcie, Twój ból rozkosz mi daje Pieprzona schizofrenia, na wieki wieków amen Masz pieprzoną schizofrenię tak Masz pieprzoną schizofrenię, w snach Masz pieprzoną schizofrenię, słuchaj tego Masz pieprzoną schizofrenię, od dziś kolego