Rover - Podwójne Życie Mateusza P. lyrics

Published

0 142 0

Rover - Podwójne Życie Mateusza P. lyrics

[Zwrotka 1] Leci Dan Butler w radio i pyta czego chcę Ostatni tydzień to znaleźć chociaż godzinę na seks Mała mówi, że już nie pieprzę jak facet Odkąd dostaje wypłatę i płacę sam za się Ksiądz mówi: "Znajdź 5 minut na pacierz Bo windą do nieba zjeżdżasz na parter" Moja sztuka - arte pro arte Wkładam 2 palce i rzygam na całą rap grę Nie ratuje mnie już nawet, kiedy piszą maile fani A w nich słowa podziękowań, że już nie chcą się zabić Bo posłuchali autobiografii i na fali mentalnej zmiany Mówią, że od dziś można żyć marzeniami Nigdy nie chciałem być znakiem "Stop" na drodze śmierci Choć bardziej od dance macabre wolałem dirty dancing I jak sens w tym, że na jednym podwórku stu raperów pisze teksty Koncerty - mogłem wracać z parą pamiątkowych majtek Ale to jak kawałek szmaty zabierać szmacie Więc się wkurwiam, że bez flirtu nie potrafię Za to mój DJ od zawsze wchodzi na gapę Szukam słów trafiających w głowę, jak headshot I myślę, że oryginalnie pisałbym lewą ręką To, co mam chyba nazywam depresją Bo wszystko mnie wkurwia, jak Marit Bjoergen Na twarzy ponura, jak Stańczyk Matejko Obwiązałbym życie jak Hłasko Pętlą Polski swag, jak gangsterka w Seicento Bieda w dobrych ciuchach i tak jebie nędzą I nie musisz mówić, jak mnie wkurwia brak śniegu w święta I w TV Kevin, Kevin, Kevin, Kevin, Kevin, Kevin, Kevin, Kevin, kurwa mać! [Zwrotka 2] Ten sam dzień, co w pierwszej zwrotce Na uczelni głodny, jak wilk obczajam owce Profesor pyta mnie o wrażenia po książce Nie mówię wieje chujem, tylko trąci tym, co modne Prowadzę zajęcia z bandą idiotek Co pachną pustką, jak stary motel Jestem facet to myślę, jak Łysy z Brazzers Wyobraź sobie - ja sam i 10 studentek Twardy muszę być ze stalowym prętem Ruszać lub myśleć trzeźwo, lub myśleć więcej Myśleć o bólu, wtedy minie to napięcie A ja odwrócę się i wyjdę na pięcie Kłaniając się w pas każdemu z tytułem powyżej magistra I muszę trzymać, i choć wkurwia mnie świat Bo nie płaczę krwią co miesiąc, jak cipka W domu jestem, jak strzępek nerwów, na uczelni zrównoważony, jak prezes koncernu Rover - hybryda kilku charakterów Nadal zdarza mi się lecieć łukiem do celu Kumple ze studiów to jak zemsta frajerów A ja czuję się, jak Robin z Gotham lub Sherewood Na studiach i w rapie nie ma, nie mam kolegów Jestem centro-lewico-prawicą na rozbiegu I dzwonią do mnie stąd i stąd Więc do jednych rzucam kurwami, do drugich erudycją Na świat ciągle patrzę przez szkło Moje podwójne życie w końcu nie jest hipokryzją Ale kiedy śnieg nie pada do świąt A w telewizji co roku leci "Kevin" To czy profesor, kobieta czy ziom, krzyknę - kurwa mać Chuj w dupę tej paraleli!