Roszja - Szary lyrics

Published

0 135 0

Roszja - Szary lyrics

[Wstęp] No dobra, no to spróbujmy Jak to jedzie "Check one-two and you don't stop..." [Zwrotka 1] Mój blok ma dziesięć pięter Otwieram klatkę i wchodzę przez enter Parter przed windą pełen lokatorów Każdy chce się wcisnąć jak ci z telewizorów No ale to ich sprawa, niech się gniotą Żeby się pchać musiałbym być idiotą I tak tam wjadę prędzej czy później Kiedy jadę sam czuję się luźniej Chociaż przyznam, że miłe towarzystwo, towarzysko Z założenia mogłoby zmienić wszystko I wtedy ona wchodzi przez drzwi Mówią na mnie Jarosz, miło mi Jej woń zajęła całą przestrzeń Zrobiło się nieco duszno i jeszcze Jeden kierunek nam został - w górę Pani na które? To był test [Zwrotka 2] To jest jazz, to blok jest moją inspiracją I każdy dzień z nową śmieszną sytuacją Szybko szukam kartek i czegokolwiek do pisania Notuję raz-dwa zdania w rap-opowiadania Nieraz, bez puenty piszę, dla samej formy piszę Muzyka ma łączyć a często same bluzgi słyszę A przecież każdy wie skąd przyszły te wibracje Wolne od granic jak szkolne fascynacje Nasz naród nie jest muzykalny wcale a wcale Hip-hop jest sły a ja coraz więcej palę Zamiast wchłonąć to co wyzwala od szarej masy Do pracy każdego dnia a z niej do kasy Przed telewizor z michą pełną frytek Widziałem takich zdjęć kilka milionów odbitek Tyra, market, stres, związek nieudany jest Dzień po dniu wraca do domu zalany jak pies A dla mnie zupełnie coś innego [Zwrotka 3] W nocnym klubie jam przy paru osobach Wreszcie wyrzucam z siebie co czuję w słowach Pot na czole, browar jak zwykle droższy niż praca Trzeba coś robić najlepiej to co się opłaca Podwórko dało mi lekcję ale w podstawówce Teraz studiuję życie jak na łamigówce Nie zarobię z muzyki już nawet tym się nie łudzę Sam przegrywam nielegalnie płyty i ręce sobie brudzę Ale chuj, słyszysz w jakim przemysł idzie kierunku Ja chcę więcej muzyki a oni wizerunku Niczego nie mogę być pewien, bo nawet pisarz z sercem i duszą Puszcza tak nisko siebie jak ci którym wydaje się że muszą Narazie, klaszczmy wszyscy w ręce Jakby nie potrzeba było nam nic więcej Nic więcej!