DZIEŃ DRUGI GODZINA W Drugi dzień festiwalu był atrakcyjniejszy pod względem występujących artystów. SB Maffija, Tede, O.S.T.R, druga gwiazda wieczoru – Kontrafakt. ”Od rana do nocy z koleżkami integracja” w tym przypadku muzykami. Zmęczona po piątkowej części imprezy dotarłam na plażę dopiero na godzinę W. Tu muszę napisać, że uraziły mnie zachowania uczestników festiwalu, mimo że WSZ apelował ze sceny o zdjęcie czapek czy zwykłe zatrzymanie się. Honor uratowała garstka osób, która krzyknęła „Cześć i chwała bohaterom!” AD.M.A. 5 minut przerwy, a na scenie Ad.M.a, która zaskoczyła nieźle część publiki. W końcu była jedyną kobietą na tym festiwalu, która stanęła za majkiem. Chyba, że doliczymy jej chórzystkę, która też bardzo dobrze sobie dała radę. Ada świetnie sobie poradziła mimo tego, że niektórzy przed zobaczeniem jej żyli w przekonaniu, że to facet z dziwnym pseudonimem, bezapelacyjnie zdobyła tłum. Tutaj też po koncercie udaliśmy się do niej, dopchać było się trudno z powodu rzeszy fanów, którzy chcieli sobie z nią zrobić zdjęcie. My akurat mieliśmy inne zadanie, ale o tym na dniach ;) Mam meduzy welon, egidę, by przejąć Uroda to tylko oprawa zdolności Zastyga scena, bo patrzę jej w oczy Moi przeciwnicy to skamieniałości JNR Po niej na scenę wskoczył jej „wilczy” kolega JNR, który pokazał swoje umiejętności zaledwie garstce ludzi, ale widać było, że jego występ im się spodobał. Płynęła moc, dobra muzyka i energia ze sceny. Cholernie grzało, a JNR jeszcze podgrzał sytuację swoim wystąpieniem. Spokojnie mogliśmy sobie siedzieć i oglądać jego koncert. Świetna sprawa SB MAFFIJA Chwilę później mamy na scenie gwiazdy, wjechała SB Maffija. Jak na ironię, dzień wcześniej grał ich konkurent. Nie mieli okazji się skonfrontować na backstage'u. A może to i dobrze... To oni tego dnia sprowadzili tłumy na płocką plażę i to od ich koncertu zaczęła zwiększać się liczba uczestników PHHF Typie odkąd ostatnio rozjebałem fundamenty sceny Wszyscy chcą ode mnie feat, ale nie ze mną te numery Rapery są bez hajsu debilami, mam ich dość Biorą na balet Cialis, żeby im postawił coś Ja odpuściłem piciu piciu tu, a skończę każde solo Lecz potem jak ruszę w balet, to mnie znajdzie archeolog BONSON & MOR W.A. ORAZ W.E.N.A Po nich wbił Bonson, na którego występie niestety powiało trochę nudą. Nie znałam jego dyskografii, ale obiecuję, poprawię się. MOR W.A. dała publice małego kopa energii, a tego kopa na szczęście polepszył jeszcze W.E.N.A. Zrobiło się naprawdę klimatycznie. Wszystkie trzy zespoły zaprezentowały się na różnych poziomach, mogło być lepiej, ale i tak bawiłam się świetnie. W tym momencie zauważalna jest różnica pomiędzy pierwszym dniem a drugim. Ludzi jest więcej i da się poznać na jakiego artystę przybyli DWA SŁAWY & O.S.T.R I tu zaczął się szał, bo wjechały Dwa Sławy, ludzi w tym momencie konkretnie przybyło i do końca dnia nie ubywało, a festiwal jakby się rozruszał. Nie zatrzymało się to na tym występie O.S.T.R. kontynuował dzieło. Zrobił co swoje, pogadał, a nawet wzruszył słuchaczy. Świetny koncert, jeden z lepszych, jakie do tej pory było mi dane przeżyć Adam freestylował, mówił o swoim życiu – rodzinie, chorobie. Trochę żal, że był to nieliczny artysta, który postanowił powiedzieć coś do publiczności prócz „dajcie hałas” bądź „kochamy was”. Adama i jego płyty każdy świetnie zna (a przynajmniej powinien). Co ciekawe, pokusił się o zagranie pewnego utworu Slums Attack gdzie udzielił się gościnnie, nic w tym dziwnego gdyby nie artysta, który gra godzinę później... KONTRAFAKT Po nim mamy wielkie BUM, Kontrafakt już do końca dał się rozszaleć ludziom. Oni sami czuli się na płockiej scenie, jak ryby w wodzie. Mega dużo energii i wczuwania się w swoją muzykę. Choć to było śmieszne, gdy oni mówili w swoim ojczystym języku, a publiczność nic a nic nie rozumiała, a i tak odpowiadała krzykiem na każde ich słowa Szczerze, jebem na to, zagrali świetnie TEDEF Ostatni koncert, który wspominam nieciekawie ze względu na małe potknięcie organizatora. Pod scenę czekając na Tede wbiło się za dużo osób i jako fotograf przez spory kawałek pierwszego utworu nie mogłam się tam dostać. Jacek ze zdartym gardłem dawał radę. W pewnym momencie pomyślałam, że głos mu padnie, zejdzie ze sceny i tyle Jacka widu i słychu. Walczył... i wygrał. To jest dopiero „Droga zwycięstwa”. Resztkę swoich sił wokalnych oddał płockiej publice. Porwał tłum na do widzenia, bo to przecież on zamykał festiwal. Zadowoleni ludzie wrócili do namiotów, hoteli, a ja do domu PODSUMOWANIE Dało radę się nieźle zmęczyć przez te dwa dni, choć i na pewno nieźle się bawić. Sama organizacja festiwalu była okej, jedyna rzecz, która irytowała mnie niemiłosiernie to multum osób z plakietkami VIP, które blokowały przejścia. Trochę trudno było moim 165 centymetrom wzrostu przebić się przez tłum kilku osób, które nie dają mi szansy przekroczyć bramki prowadzącej do sceny. No słabo, może mniejsza ilość biletów VIP następnym razem? Prowadzący festiwal nie byli niesprawdzonymi osobami, więc wiedzieli, co mają robić i zrobili to dobrze. Polish Hip Hop Festival uważam za udany Festiwal wszystkim ludziom obecnym pokazał, że jest jedna rzecz, dla której warto żyć – hip hop i nie zmienia się nic SPRAWDZ TEZ!!! Relację z dnia pierwszego Fotorelację z dnia pierwszego Fotorelację z dnia drugiego