W polskim rapie nieczęsto mamy do czynienia z concept albumami. Jeszcze rzadziej z konceptami przemyślanymi i dobrze zrealizowanymi. Gdy usłyszałem, że V zapowiedział takie przedsięwzięcie trochę się zdziwiłem. Na jego obecnym poziomie technicznym, z jego flow, mógłby spokojnie nagrywać jakiekolwiek albumy i sprzedawać je na pniu. Jak sam nawija w Liniach: "Penga to nie była kwestia do dyskusji, kurwa mać, tylko kwestia czasu". Dlaczego zatem zdecydował się na formę trudniejszą w odbiorze i bardziej wymagającą dla słuchaczy? Pomyślałem - ryzykowne. Sam album daje jednak wskazówki co do swojej genezy. Przejdźmy zatem do konkretów. Wszystkie kawałki spięte są klamrą konceptu, którym jest senne wcielanie się w osoby, które znają VNMa i które mogły na podstawie obcowania z nim wyrobić sobie jego obraz. Klamrą spinającą to wszystko są pierwszy i kończący kawałek w których raper odnosi się do całej reszty materiału. Zwłaszcza końcowy numer "Mirror Error", który jest podsumowaniem całego snu już po przebudzeniu i wymienia po kolei kim były podmioty liryczne we wszystkich utworach, utwierdza w przekonaniu, że materiał ten stanowi spójną i z góry zaplanowaną, jako pewną całość, wypowiedź artysty. Tematycznie kawałki to mimo łączącej je klamry pomysłu na album niezwykle zróżnicowana materia. Udało się osiągnąć taki efekt przez zmianę "narratora" w każdej z sennych historii. Venom podszedł w ten sposób do niezwykle ciekawego pytania: Czy człowiek jest w stanie zrozumieć drugiego człowieka? Moim zdaniem zadaniem cięższym od sformułowania oceny samego siebie, którą mogłaby wydać osoba mówiąca w kawałku, jest samo wcielenie się w kogoś innego i obserwacja świata przez pryzmat doświadczeń, nawyków i intelektu tego kogoś. Zazwyczaj w rapie podmiot mówiący to sam raper, lub nieskonkretyzowana osoba. Opcja, w której autor tekstu wciela się w osobę, której ma dokładny obraz, którą długo obserwował, jest o wiele trudniejsza. Za to olbrzymia pochwała. Wszystko wyszło niezwykle autentycznie. Wszystkie postaci są "z krwi i kości". Co ciekawe możemy znaleźć tu osoby, które VNM zna doskonale, jak Ciemny, czyli przyjaciel i manager Venoma, będący podmiotem lirycznym w "HopeUKnow", czy rodzice rapera mówiący jego ustami w kawałku "Izolacja", takie z którymi los przeciął jego ścieżkę raz jak chirurg ze "Skalpela", oraz w końcu osoby całkowicie fikcyjne ( "Kent Stej", "Chcę to wiedzieć"). Taki układ spowodował, że w niektórych przypadkach zwrotki to czysta fantazja autora (jak słynna już ostatnia linijka ze "Zmory"). Jak już pisałem fantazja niezwykle realna - bardzo łatwo wyobrazić sobie każdy opisany na płycie monolog wewnętrzny, czy dialog mający miejsce w życiu. Gdybym miał polecić kilka kawałków, które o materiale powiedzą wam najwięcej, byłyby to "Skalpel", stanowiący kolejny etap rozliczenia z błędem lekarza, który spowodował powstanie blizny na twarzy rapera. Rozliczenie to VNM rozpoczął na poważnie na poprzedniej płycie. Nie muszę chyba mówić, że jest mocno osobiście. Ponadto kawałek ten, to pierwsza na KLAUD N9JN próbka formy SoDrumatica. Drugim "must hear" jest "Izolacja" - bardzo rzadko wyciągany temat dorastania w kontekście uczuć rodziców. VNM doskonale chwycił temat. Zwłaszcza perspektywa jego ojca pokazana została z wielkim pietyzmem. Widzimy jego charakter w sposobie mówienia, dobierania słów, który pożyczył od niego na tę okoliczność syn. Trzeci kawałek to powrót SoDrumatica i chyba najlepiej przyjęta dzięki chwytliwemu śpiewanemu refrenowi "Zmora". Kawałek z humorem, przewrotny i z cudowną puentą. W kwestii muzyki wszystko gra w 100%. O SD już wspomniałem, bo jego magia ma spory udział w moich ulubionych kawałkach. Poza nim za produkcję muzyki odpowiadają B.Melo, Czarny HIFI, Dryskull, Du:it, Sherlock, Deemz i 7inch. Uwagę najbardziej przykuli Czarny z jakimś niespotykanym instrumentem (ciekawi mnie co to...) i wspaniałym narastającym efektem w ostatnim refrenie w "Barmanie", oraz Sherlock, który napisał muzykę do kawałka "Zagłusz Mnie" w którym podmiotem lirycznym jest często współpracujący z nim raper - Ten Typ Mes. Na koniec chciałbym wyrazić radość, że VNM daje najlepszy przykład na to, że raperzy o ugruntowanej pozycji mogą sobie pozwolić na pójście w artyzm. KLAUD N9JN na pewno nie jest albumem, którego oczekiwałem od Venoma. Jego magia leży w tym, że każdemu, kto mógłby narzekać na taką formę wykonania zamyka usta swoją jakością. Można gderać, że dobór tematów nie jest uniwersalny. Venom dopasowywał materiał do siebie, a nie do fanów... i cieszę się na taki wybór. Powiedział tu to, co uznał za konieczną wiedzę o sobie samym, którą chciał przekazać fanom. PS. Bonus, na który nie można nie zwrócić uwagi. "Linie" to mistrzostwo i mój ulubiony kawałek VNMA w ogóle. Szkoda, że nie pyknął wywiad na Prosto Festiwalu, bo miałem mnóstwo pytań o te linijki. Marzy mi się album Venoma z kilkunastoma kawałkami na tym poziomie. Ostatni jego występ na płycie Second Hand od duetu producenckiego Voskovy pokazał, że nie są to oczekiwania płonne.