Raca - Wszystko albo nic lyrics

Published

0 177 0

Raca - Wszystko albo nic lyrics

[Refren] Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę Za błędny ruch oddasz tu wszystko, o czym śniłeś Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie [Zwrotka 1] Związki, wiesz, byłem słaby z chemii Lepsze to, niż być dobrym z matmy, no i dzielić kreski Wnioski? Kilka mądrych jak i tępych, chłopcze Niech kurwy żrą fetę, aż zaczną srać proszkiem Donde, kolejna płyta, Rafał zalicza comeback Nie, że "mogłem wrócić", musiałem, nie "mogłem" Ku chwale ciągle, trzymamy stale formę Właśnie palę to, co zwę ostatnim mostem W tej wojnie, tracisz pracę, dom przez chlanie Kończy się pacierz, znajomi mówią "amen" Ja ci wybaczę, inni - niedoczekanie Wybaczę ci, bo sam raz przegrałem Gdy stary mi zdechł byłem smutny, co jest? Smutny, że nigdy mu już nie przypierdolę Gdy traciłem dom, ziomy wzięły mnie pod skrzydło To czysta karma, to hip-hop, tak wyszło To życie pisane krwią, rozgrzane iskrą Dwadzieścia pięć lat w tym gównie, tak wyszło [Refren] Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę Za błędny ruch oddasz tu wszystko, o czym śniłeś Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie [Zwrotka 2] Rozstania, zawsze po nich melanż dawkuję Rozdania, nie zawsze dama jest z królem Pochłania mnie, to co sam konsumuję To dramat, znów dla ludzi być chujem Idę dalej, krzyż na barkach, świt nas zastał Kolejny dzień w pracy, po pracy piszcz jak bałwan Jakaś ona dzwoni? Ktoś na fonii Bo na wizji nic mądrego, od tego miałem stronić Trzeci legal, chuj, nie wyrzekam się snów Ale gdzieś biegnę, dalej uciekam w gnój Miałem kilka stów, ostatni tydzień z górki Dzisiaj ostatni szlug, dzisiaj się idzie wkurwić Dni się pierdolą z mózgiem w separacji To chory tydzień, patrz, same poniedziałki Profilaktycznie jestem w piździe, chyba Profilaktycznie jestem w piździe, wybacz Chyba nie mam co ukrywać, mogę odkryć swe karty Tyle mam ile jestem sam warty, taki pastisz [Refren] Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę Za błędny ruch oddasz tu wszystko, o czym śniłeś Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie [Zwrotka 3] Byłem młodym talentem, mam być skończonym żulem? Znów na ostrym zakręcie, poczekaj, zaparkuję Poczekaj, ktoś mi truje, ostatni sos na szmule Na chuj mi te kino, na chuj róże, te jej rurze? Trochę dłużej, wiesz przepali mi się grzejnik Kiedy we łbie niewdzięcznie drąży jakiś termit Życie, znów na trasę, fajny patent Chcę za kilka z tych tras, jak Nas, z własnym basem W tym cyrku czuję się, jakbym tańczył po kwasie Sraj na randki z Rafałem, bierz poranki z kutasem I te fanki na czasie, niby nie jest smutno Bo mamy MMA, znów bijemy się z wódką I każdy nie jest sam, do picia weźmie lustro I krzyczmy głośno "co? Gówno", jak Grubson Konsument sumień, ja nadal tu stoję Albo padnę na ryj, albo wyjdzie na moje, pierdolę [Refren] Połóż karty na stół, albo znów przełknij tylko ślinę Patrz w jeden punkt, albo zmów zdrowaśkę na siłę Za błędny ruch oddasz tu wszystko, o czym śniłeś Nie licz na cud, tylko tchórz kończy tu na linie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]