R-Ice - Oddychaj lyrics

Published

0 566 0

R-Ice - Oddychaj lyrics

[Zwrotka 1: TMK aka Piekielny] Oddychaj, oddychaj, nawet gdy siada ci psycha Unikaj tych co myślą tylko o wynikach Świat chce Ci odebrać dziś serce, uczucia Każdego dnia w nas coraz więcej zepsucia Nie damy się zabić mamy siłę pasja nasz karabin Na wysiłek na nogi postawić cały świat Nie jesteśmy słabi, mamy czas Daj nam tylko trochę wiary w istnienie Tracimy ją co chwilę uderzając o kamienie Ja nic nie zmienię, życie nie jest grą Przeznaczenie? Sam tu musisz zrobić pierwszy krok Myślisz, że nie tkwi w tym gównie po szyje? Co zrobi z tobą życie chuj wie pewnie zabije A jeśli nie to i tak nie jest dobrze Co to za życie, kiedy sam nie wiesz gdzie dojść chcesz Czujesz się głupio kiedy pytają co słychać? Ja nie pytam ja proszę, oddychaj [Refren x2: TMK aka Piekielny] Oddychaj, złap ten sk** od życia Znam ten syf żyje w nim nie od dzisiaj Złapiemy wiatr za ręce uciekniemy z nim Cały ten świat jest jak niemy film [Zwrotka 2: TMK aka Piekielny] Mieliśmy być poważni inaczej być miało Dziś świat wciąż nas drażni i płacze, to mało? Pieprzona dojrzałość puka do naszych drzwi A nam jakbym odechciało się otwierać – jeszcze nie dziś Mieliśmy iść po lepsze dni, spoko Ale żaden z nich nie powiedział nam dokąd I parze głęboko w jej oczy a we mnie Tylko nie moc i myśl, czy jej szczęście zapewnie Nic nie jest pewne, jestem tylko facetem Co mam zrobić sam nie wiem mam hip-hop i Ciebie I myślę o nas jeszcze częściej niż wtedy Gdy całe to zaufanie dałaś mi tylko na kredyt Zjebałem nie jedno, lecz miałem tą pewność Nie bałem się wiem to, wiem bo jesteś ze mną Mogą mówić co chcą niech ich zazdrość zjada Moją winą jest to, że chcę ogarnąć nadal [Refren x2: TMK aka Piekielny] [Zwrotka 3: ZdunO] I znów kurwa tracę oddech, bo znów z rąk wypuszczam szczęście Może tym razem zrozumiesz jak ważne jest to, gdy jesteś A kiedy splatamy ręce, ty kładziesz się o bok I czuje ciepło które bije od Ciebie, mógłbym w nim spłonąć Wiesz, charakter ulicy wcale nie czyni cię zimną Wiem, sama mówiłaś mi, że tak być nie powinno Ale jest i oboje chyba chcemy tego w myślach, gdy Raczej nie związku, lecz na pewno towarzystwa Ja sam nie wiem, jestem inny od reszty Gdy uciekam to do wersów albo pieprzonej butelki I wciąż nic nie, wiem iść chcę więc Moim priorytetem stała się droga do Ciebie To zabiera oddech mi kiedy musisz iść i nie ma Cię Jakby ktoś znowu zabrał tlen nie mogę tak i duszę się Nic już, nie jest ważne tak jak ty dla mnie dzisiaj Wracasz, twój pocałunek mówi mi – oddychaj, oddychaj, oddychaj [Refren x2: TMK aka Piekielny]