QueQuality - Radical lyrics

Published

0 134 0

QueQuality - Radical lyrics

[Intro: Deys] Yo, ja nie odpowiadam za nic, co ci przyjdzie do głowy po tym kawałku Roku Pora Piąta [Zwrotka 1: Deys] Poznałem go w takim momencie życia, że kurwa życia już nie przypomina Na mordzie mina teorii wybuchu, przy takiej mimice się nie wymigasz Blizna, szyja, aż do policzka, na drugim dziara, skaza psychiczna Czarna jak czad, a tęczówka podsyca niepewność, a chciałeś się tylko przywitać Mówi dokładnie po cichu (cii), nie rzuca wiatrem na słowa Ma intensywne intencje jak z twoim intelektem zmowa, tej Nigdy obawy, że krwawi nie stały przed i ponad cel Kiedy kolejny organizm musiał przerobić na mapę Yeah, ludzie się dziwią, skąd plik ma, lecz nie zapytasz skąd plik ma Kurwa się boisz zapytać, suko nie warto zapytać To nie powinno być ważne dla ciebie, jak dla niego to, że w ogóle oddychasz Więzy przyjaźni, rodzina (serio?), nie poznałby nawet matki (pewno) Nie poznałby nawet ojca (prędko), nawet jeśli by go poznał Przez to, że między nami a nim nie ma nic, co łączy od chwili narodzin Dlatego wtedy jak mnie wyratował, to bałem się poznać powody [Refren x2: Deys] Gardzi takimi jak wy, co z pozorów mają sedno Młodym, pustym, wypalonym zawsze radził jedno Ty chlej, ćpaj, zabijaj, kradnij, pierdol szkołę (pierdol) Chlej, ćpaj, zabijaj, kradnij, pierdol szkołę (pierdol) [Zwrotka 2: Deys] Faza jest taka, że kiedy się zjawia, to czuję, że czas nagle zwalnia (slow) Już nie żartujesz do panny, co obok przed chwilą się tak uśmiechała (no) Nagle ma minę poważną, ukradkiem na niego spogląda, zlana fascynacją Rozlewasz browar, bo lekko potrąca ramieniem, jak idzie do niego się poznać Ludzie są różni, on z levelu trudnych, i dziwne emocje przeszywają splot Kiedy nie możesz się pionku nadziwić, że najgorszy skurwiel ma w sobie to coś Żadnego chama na blokach nie ominęła historia, po której już nie zapomniał, czyja zabiera dziś wojna Lubisz agresję? Wyciągnij rękę, kończyny zaczęły i skończą cierpienie Zawsze jest more, no ale nie wiem czemu ku niemu otwiera się większe Nigdy naprawdę nie mogę być pewien, dlaczego dzwoni i co się dziś dzieje Wymiana zdań a nie ognia, a jednak słuchawka jakby mnie parzyła oddechem Co on tu widzi jak patrzę w odbicie, to przecież do niego na innej orbicie A jednak się boję, że wygrzebał system, co zobaczy we mnie tajemną partycję Boże, w sumie może już ją widzę, już ją widzę, stąd Boże, w sumie może już ją widzę, już ją widzę, stąd [Refren x2: Deys] Gardzi takimi jak wy, co z pozorów mają sedno Młodym, pustym, wypalonym zawsze radził jedno Ty chlej, ćpaj, zabijaj, kradnij, pierdol szkołę (pierdol) Chlej, ćpaj, zabijaj, kradnij, pierdol szkołę (pierdol) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]