[Intro: Quebonafide] El Chapo, donde esté peligroso? [Zwrotka 1: Quebonafide] Powiedz Gringo, co będziesz o nas rapował? Kolejny pielgrzym, który przywędrował? Zobaczyć jak na świata końcu Leje się krew, tequila i ropa naftowa w pełnym słońcu Tak blisko Stanów, ale daleko od Boga Tak blisko raju, ale daleko od Boga Czeka kolejna przygoda, która wzywa To wesoła ekipa - Arriba! Que viva Mexico! Bądź czujny jak nigdy, gorące spojrzenia, wśród zimnych uliczek I tyle samo tu piękna, co krzywdy Mimo, że co drugi ma naszyjnik z krzyżykiem To prawdziwe życie, nie telenowele Policja, kartele i oba te cele to jeden interes Ze wspólnym portfelem Jedziesz przy granicy to chowaj kamerę, Gringo [Refren: Quebonafide] Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi samotnie wolny człowiek Jeśli chciałbyś mu cokolwiek zabrać, to nic nie ma przy sobie Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi człowiek wolny jak ptak Ma niebo na głowie, szacunek do kobiet Co chwilę uśmiecha szeroko, gdy gra, tequila na bar [Bridge 1: Quebonafide] Quebahombre, aj jaja jaj, Quebahombre Aj, Quebahombre, aj jaja jaj, Quebahombre Aj... [Zwrotka 2: Quebonafide] Powiedz Gringo, czemu pytałeś o stany? Tutaj nikt się nie fascynuje Jankesami Zaczaisz, jak zobaczysz twarze za miedzą Które marzą by zamienić Tijuanę w San Diego Zaczaisz, jak zobaczysz nasze plaże w Tulum Dzieciaki grające w siatkę po dwóch stronach muru Zaczaisz, jak zobaczysz nasze miasta, ruiny Na których świat się zaczyna i kończy, mówimy Że tu się rodzą Bogowie A Aztekowie zostawili piękne ślady po sobie Zaczaisz przy kobietach na Playa Del Carmen Mogłeś widzieć Castellitto i Briana De Palmę Ale ta namiętność tu to coś innego, niż reszta Zaczają, jak zapytasz skurwysynów o Teksas, Gringo... Aj jaja jaj! [Bridge 2: Quebonafide] Ten rap to pierdolony real talk Pamiętasz co mieliśmy przywitać za rok? Ten rap to pierdolony real talk Pamiętasz co mieliśmy przywitać za rok? [Refren: Quebonafide] Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi samotnie wolny człowiek Jeśli chciałbyś mu cokolwiek zabrać, to nic nie ma przy sobie Zatłoczoną ulicą miasta, pędzi człowiek wolny jak ptak Ma niebo na głowie, szacunek do kobiet Co chwilę uśmiecha szeroko, gdy gra, tequila na bar [Bridge 1: Quebonafide] Quebahombre, aj jaja jaj, Quebahombre Aj, Quebahombre, aj jaja jaj, Quebahombre Aj... [Zwrotka 3: Quebonafide] Gringo, jedź do placu w Puebla, kruche taco zawiń w pół Tam, gdzie w tańcu przy hacjendach macho bawi się jak król Tam, gdzie cziki, które stoją na balkonach krzyczą doń Później ryczą tak jak kojot, chcą, byś je całował w dłoń Znam tych loco, którzy nocą znowu czyszczą chłodną broń Później proszą Boga o to, żeby im wybaczył błąd Znam amigos, którzy wiecznie grają przy Oaxace w głos Mariachi me acompañan cuando canto mi canción Quebahombre! [Outro] El fuego que era a veces propio La ceniza siempre ajena Blanca es**ma resbalando Por la espina dorsal Ya somos más viejos y sinceros Qué más da Si miramos la "laguna" Como llaman a la eternidad De la ausencia [Bridge 1: Quebonafide] Quebahombre, aj... Quebahombre, aj...