[Zwrotka 1: Białas] Ciągle wracałem rano, jakbym bał się ciemności Straciłem zasięg, dochodziły tylko złe wiadomości Słyszałem w kółko, że zawodzę, że w ich oczach coś tracę Były wakacje, kurwa, jak im miałem pokazać klasę Maluję z ziomkiem HWDP na ścianie, fanart Tam miałem plecy i mam i wódę z mety na start Rzadko, jak na mnie, wtedy pisałem zwroty, refreny A i tak robiłem więcej od ponad połowy sceny Choć miałem dość was jak na bitwach pisanych punchy Żeby tam być fejmem, błazny, nie podparłem się premade'm żadnym I pod oczami łez nie miałem, a wojenne barwy Jak każdy raper youtube'owy czasem jebnę z bańki A co jak będę żył jak reszta, miałem taką schizę I zacząłem tak wyróżniać się, aż stałem się narcyzem I mam tyle na głowie, co Vin Disel Bo pewnego dna se ziomuś dałem luz [Refren: Białas, Natalia Sumpor] Za długo już Odkąd pamiętam typie, swoje zadnie Było ważniejsze od dobrych manier Za długo już Tolerowałem to co los mi daje Rzeczywistość sam wyreżyserowałem Za długo już Niepewność zaciskała łapy na nas Wykrzykniki rób ze znaków zapytania Za długo już Ze znaków zapytania wykrzykniki rób! [Zwrotka 2: Mielzky] '04 z mordą lejemy butlę, lejemy w kurwę Bij szuflę albo ci lutnę, smutne i daj tą dwójkę Dumnie nabiją lufkę, ja wódkę walę pod strucle W pudle, na chacie zeszyt, jak w życiu, czyli ogólnie Mama ogarnia kuchnie, piszę rymy o tym co u mnie Że bywa różnie, że urżnę się z kumplem Pójdę na puszkę, jak tak dalej pójdzie Ziomale mówią słusznie, napisz im prawdę Żeby tylko nie było sztucznie Życie jest łatwe tutaj dla paru pedałów Rodzina mówi lubisz wódę, synu, to idź zarób na nią i baluj Zioma maluch gra tylko nasze numery Nie chce ratować swego losu kosztem kurwa nie bycia szczerym Semper fidelis, hieny grają Kalwi i Remi Chcieliśmy tylko zrobić bańkę by poznali nasz rewir Łatwiej było skroić klamkę niż zarobić na liniach Lecz długą pracą wyrobiłem se dystans, się liczy dystans [Refren: Białas, Natalia Sumpor] Za długo już Odkąd pamiętam typie, swoje zadnie Było ważniejsze od dobrych manier Za długo już Tolerowałem to co los mi daje Rzeczywistość sam wyreżyserowałem Za długo już Niepewność zaciskała łapy na nas Wykrzykniki rób ze znaków zapytania Za długo już Ze znaków zapytania wykrzykniki rób! [Zwrotka 3: Quebonafide] A ty zmieniasz rzeczywistość czy klniesz, że ukartowane? Ja robiłem swoje, nie pytałem, bo to nie Quizwanie Zwijali mi brata z chaty o szóstej nad ranem Życie niewiarygodne, także daruj to jebane amen Rzucałem studia, prace, licząc kace, gdzie mój hajs Ojciec wracał nocą z kosą w żebrach i HCV Dzisiaj patrzę na te szmaty, które chcą się dawać, brać Słysząc w głowie: tato już nie wracaj, mama będzie zła Wszystko to za mną, teraz pędzę na Złamanie karku, bo to szczęście dla Mnie i moich bliskich, zawodowi artyści Wszystko co robię, to wrodzony instynkt, to jest w nas Dwudziestoczteroletni staż zapachu tego miejsca Pomógł mi rodzić nadzieję jak akuszerka Mam pokój z widokiem na plac zabaw i cmentarz, więc Widzę jak zapalasz te znicze od święta [Refren: Białas, Natalia Sumpor] Za długo już Odkąd pamiętam typie, swoje zadnie Było ważniejsze od dobrych manier Za długo już Tolerowałem to co los mi daje Rzeczywistość sam wyreżyserowałem Za długo już Niepewność zaciskała łapy na nas Wykrzykniki rób ze znaków zapytania Za długo już Ze znaków zapytania wykrzykniki rób! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]