[Verse 1: Ras] Będziemy pić i palić i bawić się całą noc Puszczam pensję w dzień, nawet nie wiem, jak się stało to Kiedyś myślałem, jak ominąć starą, co w przedpokoju I czy mam jej rzucić na dobranoc coś Teraz rzucam się na łóżko, rzucam Cię na płótno I się jaram jak świeże maui wowie, jebać jutro Nieraz trudno jest wrócić do Was i ogarnąć dzisiaj Mając na sobie ciuchy z wczoraj, ale robię to Skupiam się na sobie, bo jak będę na dole to Jak pomogę tym na dole, powiedz, ziom? Za dużo gadam już o snach, to pewne Ale co mam niby zrobić, skoro śnię codziennie A sny mam niecodzienne, nie wierzą we mnie Chyba tylko Maklakiewicz kuma moje wniebowzięcie Takie wersy definiują niebo w gębie Ale biorę cyrografy, jeśli mnie to niebo nie chce [Bridge] x7 Idę sam.. [Hook] Kiedy mówią jak mam żyć, nawet nie nastawiam ucha Idę sam na szczyt Jeśli nie stać nas na nic, nic nie może się stać Idę sam na szczyt Kiedy łapię haj jak dziś, nie pamiętam co jest źle Idę sam na szczyt Widok z góry jest okej, chmury na potem Zamieniam cały tydzień w sobotę [Verse 2] Dwa sześć na karku, wygląd max na cztery brutto A i tak patrzą na mnie, jakby widzieli jutro To nie wers Nasa sprawia, że nie możemy usnąć To strach przed koszmarem hamuje nam sny Ty ciągle o tym samym, ja ciągle o tym samym I tak będzie na zawsze, bo to mi dodaje wiary Nawet bez Dukana dilerzy tracą kilogramy Światła miasta wyglądają tu jak święto zakochanych Wszystko na czerwono, oddam wszystko za metronom Bo za często zwalniam tempo, ważne kroki stawiam slow-mo Ale powiedz, czym byłby ten rap bez nas, bez zmian Bez stylu, bez chillu, bez szans? Bez jaj - przeżyj, co masz przeżyć, ziom Szukasz światła w tunelu? Jestem Thomas Edison Ponoć ślepi prowadzą ślepych, głusi nie słyszą tekstów Daj mi się poprowadzić, tylko ślepi nie widzą przeszkód Na mojej drodze nie było mędrców, a odstrzeliłem klaunów Na pewno będzie dobrze, to jest jedyny plan mój [Hook] x2