[zwrotka 1] Obiecałem sobie, z dnia na dzień będę lepszy Nie docenią mnie w tym roku, wrócę wkurwiony w następnym Pierdolę prestiż, własne zdanie w każdej kwesti Autonomia na głośnikach, mój rap zawsze niepodległy Możesz mieć mnie za pewnik, tu gdzie poziom jest kiepski Mc's to banda leszczy, słuchacze to marionetki Mam prywatną krucjatę, długopis i papier Robię rap, połowa sceny lovesongi dla nastolatek Wkurwia mnie to totalnie, stopień zażenowania Osiągnął poziom żenady taki sam jak ich nagrania Apodyktyczny mc, rap z życiem na celowniku W życiu zero negocjacji, zero kompromisów Potencjał za milion dolców, wyostrzony sarkazm Mój przepis na sukcess to agresywna ekspansja Moja ksywa to synomnim, rapera z krwii i kości Choć wciąż jeszcze anonim, pora rozwiać wszelkie wątpliwości [refren x2] Jak usłyszysz to na blokach, salutuj, nie pierdol Obaj wiemy że mój vokal nadaje siłę tym bębną Jak usłyszysz na osiedlach, salutuj, nie pierdol Obaj wiemy że mój vokal nadaje siłę tym bębną [zwrotka 2] Pogląd strikte artystyczny, widok na rap jest przykry Mc biorą hajs za płyty szerząc na nich populizmy Pierwotny instynkt, większość młodych raperów to pizdy Ja w przeciwieństwie do nich, klękam tylko do modlitwy Dla wszystkich nie świadomych, mój rap to inkantacja Bo nie potrafią go skumać, a co dopiero tak nagrać Te wersy to relanium na trapami zrytą banie Pora na ewakuację nowej szkoły - trueschool alert Nie imponują mi niczym, ich rap to żaden wyczyn Gdy latali po klubach, mój rap łapał pierwsze sznyty Bezlitosne wersy, skurwysyństwo we krwi Stawiam swój sztandar w miejscu w którym słabi polegli Żaden ze mnie mr. hashtag, żaden mr. punchline Choć czasem mr. hyde gdy słysze co puszczają radia Raperzy w mam talent, jak miałbym iść to za karę Ten widok nadal budzi we mnie bestię #bruce banner [refren x2] Jak usłyszysz to na blokach, salutuj, nie pierdol Obaj wiemy że mój vokal nadaje siłę tym bębną Jak usłyszysz na osiedlach, salutuj, nie pierdol Obaj wiemy że mój vokal nadaje siłę tym bębną [zwrotka 3] Śmieszą mnie mc co w rapie widzą tylko pieniążki Wilk chodnikowy, nie pierdolony wilk z wall street Za parę lat się okażę, czyj scenariusz się sprawdza Nigdy zaangażowania, nie wytyczy mi angaż Czasem się uśmiecham choć smuci mnie polska scena Jednocześnie mam z niej bękę, sitcom nie do podrobienia Jestem blady jak ściana, przeraża mnie ta scena Nie jej poziom i sk**sy, lecz stopień upośledzenia Jededyny sposób na poklask, jebana demagogia Moje wersy są za trudne bo nie potrafią im sprostać [refren x1] Jak usłyszysz to na blokach, salutuj, nie pierdol Obaj wiemy że mój vokal nadaje siłę tym bębną Jak usłyszysz na osiedlach, salutuj, nie pierdol Obaj wiemy że mój vokal nadaje siłę tym bębną