Pyskaty - Dziękuję, nie piję lyrics

Published

0 245 0

Pyskaty - Dziękuję, nie piję lyrics

Nie, dziękuję nie piję powiedziałem jak stoik Kiedy ktoś już lał tequile w szklankę większą niż słoik, Na stolik wyjął korniszony, wszystko spoko byłoby gdybym dziś na oko nie był tak wstawiony, Wstałem o 6 choć to eufemizm lekki, Nim podbiłem do kibla już ziewałem na kafelki I wierz mi, to żadna frajda czy odjazd widzieć na ziemi menu z zeszłego tygodnia, Nie jestem typem co kaca nie topi klinem, Wiesz to jakby ktoś mi mówił z rana weź popij winem, Wiem co to melanż przez 48 godzin synek, jedyne co dziś mogłem popić to etopirynę, Przyzwyczaiłem się do śniadań o 16, Na stole w kuchni siadam lecz w lodówce tylko chleb z masłem, Ej, to lokum jest za ciasne dla nas dwóch ziom, Znam go zbyt dobrze więc dziś mu mówię pójdź stąd, Nie dziękuję, już nie piję, myśle choć znów mówię tak Źle się czuję, ledwo żyję, zlituj się, man Nie, dziękuję, już nie piję myśle choć znów mówię tak Lecę ostro, daję w szyję, zlituj się man Nie, dziękuję, nie piję, o nie, nie, już mam chore jazdy, Gdy straciłem powonienie ktoś skołował absynt, Beze mnie chłopie to nie jest wieczór, który spędzę w klopie, Niejeden po takiej dawce mógłby się zakochać w mopie, na foki tekst głęboki mam, Nie działa dlaczego, Mała jesteś brana pod uwagę więc nie spierdol tego, To nie wstyd przesadzić chociaż nie miałem powodu, wisząc przez okno ściemniałem, że pilnuję samochodu, Gdy stoczyłem się ze schodów ehe ziomuś, Nie, dziękuję, nie piję, niech nikt nie próbuje, na tydzień się zaszyję w domu, Taki mam plan nad ranem, gdy wokół mordy zalane, Moralność zadaję pytanie piłeś ze szklanek? I choćbym wolał ocknąć się z dupami w wyrze dookoła, niż pod stołem, a w kieszeniach wiatr gwiżdżę, To nie mam doła człowiek, ze wszystkiego się wyliżę, Zawsze tak mówię jeśli mnie zawołasz, nie odmówię, Nie dziękuję, już nie piję, myśle choć znów mówię tak Źle się czuję, ledwo żyję, zlituj się, man Nie, dziękuję, już nie piję, myśle znów mówię tak Lecę ostro, daję w szyję, zlituj się man Pobudka w wannie oznacza dobry wieczór, Grunt, że nie haftuje krwią jakbym, nie wiem, połknął ketchup I wciąż mam fason choć odleżyny mi grożą, Pion dla buraków, na balecie zawsze trzymam poziom, Nie liżę ran zostawiam to specom, Chociaż dłonie od promieni rentgena w nocy aż świecą, Kliny nie leczą tak jak dawniej, A retrospekcje to oręż, który Bog włożył w ręce mojej pannie, Przez mgłę pamiętam jak wczoraj leciałem sznurem, Niejeden wodzirej uznałby, że przybył mu konkurent, Bo niektóre sztuki przy mnie zaczynają pląs, Na próżno nie tanie numery jak Mike Jones, Nie jestem cudotwórcą, jak Chrystus po wodzie nie chodzę, Z wód znam tylko ognistą i wolę ją skutą lodem, Lecz gdy ktoś dzisiaj gestem popuka się w szyję, Odpowiem bez ogródek - nie, dziękuję, nie piję, (właśnie tak tutaj jest, chcesz być w tej branży? Zastanów się dwa razy lepiej, Zresztą co ja Ci będę mówił tutaj, Hej Mes, powiedz im to jeszcze raz) Nie dziękuję, już nie piję, mysle choć znów mówię tak Źle się czuję, ledwo żyję, zlituj się, man Nie, dziękuję, już nie piję, myśle choć znów mówię tak Lecę ostro, daję w szyję, zlituj się man