Pyskaty - Kariery lyrics

Published

0 242 0

Pyskaty - Kariery lyrics

[Eldo] Kolorowe magazyny znów donoszą nam wieści Czytam tysiąc liter, tysiąc zdań, zero treści Duże nakłady to biznes w końcu nie sztuka Tylko czemu mówią, że nią jest, kogo chcą oszukać? Słucham, patrzę, śledzę, an*lizuję Marne kopie - jaka fabryka je produkuje? Wielki sen o gwiazdach, zatopionych w chodniku Sen był piękny, lecz zbudziłeś się z ręką w nocniku Publiczne życie - dla jednych świat wyśniony Jak mało czujesz się pewnie, jeśli chcesz być wielbiony Jak mało wiesz, gdy nie wiesz jak smakuje duma? Każdy twój krok to ściema, każde słowo to bzdura Idole mówią: "ludzie brną w to, jak w bagnie" Topiąc się w pozorach podawanych im nachalnie Margines, perły zawsze leżą na dnie Parias klaunie, czuję się wyjątkowo elitarnie [Pelson] I nie szkoda mi liter Gdy jak KSU patrzę na tłok przed korytem Błyszczy w fleszach towarzyski alfabet Za wątpliwą sławę oddali duszę nawet Naciągane życiorysy, chmury, głowy ponad Patrzą z pogardą lub jak na bankomat Szafę z butami pokaże POP-ikona Szkoda, że z tych butów wystaje słoma Kariery heh... od malucha do BM-ki Niewolnicy kamer i ich tanie wdzięki Czekają na swoje siódemki na jednorękim A ja paf-paf i gapię się w błękit Pytania: Kto? Gdzie? Z kim? I kiedy? No co? Przecież rynek ma swoje potrzeby Przypomina się Ciechowski na koniec akapitu Czwarty wers, "Biała flaga" to tytuł [Pyskaty] Ja nie mogę zrozumieć tych ludzi obleczonych w plastik W tym tłumie miejskim, złudnych jak maski, cienki jak kaszmir, znasz ich Widzisz ich twarze co dzień w kiosku Grzeją się w blasku sławy, lecz nie wiedzą, że sława jest z wosku A my to dla nich outsiderów banda Ci niewolnicy Photoshopa mówią, że nasz rap to skandal Ci purytanie chcą nas skreślić na starcie A kto wczoraj na bankietach chciał cię brać w aucie? Dziś klepią się po plecach, lecz chcą gonić przodem Na plecach noszą ślady dłoni i podeszw Bywalcy branżowych spędów I wymuskani chłopcy jakby wyjęci żywcem z boysbandów Tu, gdzie zabliźnione rany wciąż krwawią I gdzie na stole częściej znajdziesz śledzie niż kawior Tu, gdzie życie bywa brudne jak Harriet Więc stoimy w opozycji do ich krystalicznych karier [Włodi] Mówią o mnie: ten farciarz ma to W cieniu gwiazd żyje z rapu bez parcia na szkło Bez wsparcia brukowych pism Świat idoli i salonów nie ma dla mnie nic Wszyscy tacy sami, jakbyś podłożył kalkę Parada karykatur, które wyrzeźbił skalpel Zawsze gotowi na metamorfozy Tak, by spełniać potrzeby, które rynek tworzy Heh... robią sceny poza sceną Bo gdy cicho jest o nich to ogarnia ich niemoc Tak mało wiedzą co to pewność siebie Tracą resztki honoru, by się tego dowiedzieć Myślą, że warto, jak wszyscy w branży Sprzedać prywatność, za status gwiazdy Gdy mówię "Parias" jestem zawsze poważny Bo nie jestem "wszyscy", nie mam na imię "każdy" [Tekst - Rap Genius Polska]