Ziom nie zamulaj masz skun dekalog Jak joint w formie klasyk ten o 6 rano Poznaj pustkę z kiermaną całodobowy kanon Halo lot na elipsie ponad centralą Paląc więcej niż Gajos rap pak i rzeźbi Jak rad pak i Nestli z tej samej posesji Pierdol prestiż za nami ma nami reszty A z estrad ekstra jak ekstrakt nawinę na ile mnie stać Zawinę kabinę w bletkach cios runda pierwsza Grunt podeszwa polowanie na leszcza Skuj na leksa dorobisz na Durexach To nie smak ukraść to już inna kwestia Mieszkam gdzie magnes łączy przeciwieństwa Przeczy ten świat jak luksusem Peksa Bierz pan jedź na standardzie By zjednać ten chłam w awangardzie przesłań Po prostu nawijam co czuję choć mam dystans By wytrwać i żyć bez obłudy ministra Szczery jak islam flow sunie jak riksza Wiesz ziom rapuję bo nie potrafię gwizdać Ziom nie zamulaj masz skun daj ognia Konopia to program ja tu tylko sprzątam W torbach szufladach pudełkach po butach Nauka nie chowaj tam gdzie każdy szuka Stukam pętle na nutach gorących jak Kalkuta W południe rusz mnie dym mnie chroni jak liście jukę Przywitaj się z jutrem zamienimy na lepsze Na migi nadaje przester Jestem absolwentem starej szkoły jarania Gdzie wiadro faluje jak Vancouver w Kanah Smak tuby dla nas zapada na dobę banał Zagłada na drodze pcha nas to WTK wymiana Jaram jak Bernard Lama od sama Przez drobne kończąc na kilogramach podobnież Mój styl nie kamasz Bo czuć na wietrze Zrób z tym co para bo tlen tu ma jeszcze Łódź Witaj w mieście skecze pośród wersów gdzie Rap kreci rym dym przekład dla protestu