[Zwrotka 1] Wyglądając za okno, widzisz tylko szarość ulic A każdego dnia mijasz dotkniętych losem ludzi Nie jeden chciałby się zbudzić, z tego amoku, gdzie serca Wypadają z toru, ludzie chcieli by się nie znać Pewnie dobrze to znasz, kiedy mówisz sobie dość że to ostatni raz, i że chciałbyś uciec stąd Powtarzasz sobie wciąż, że nie dasz się już zranić Lecz to największy błąd, no i znowu wszystko na nic Wmawiasz sobie że - ona dawno nic nie znaczy Jedną chwilę później myślisz, jak mogłeś ją stracić Jak mogłeś to zepsuć, że wszystko musisz spierdolić Jesteś krok o d załamania, przyłożyłbyś broń do skroni Mógłbyś to zrobić, ale masz cichą nadzieję że możesz wszystko nadrobić, że jeszcze może być lepiej Chwila czasu zapominasz, znowu zajmujesz się sobą Lecz to powraca jak fatum, pierdolone błędne koło [Zwrotka 2] Wiem jak to jest, kiedy ktoś bliski cię rani Wiem jak to jest, kiedy winią ciebie za nic Wiem jak to jest, nie dawać już sobie rady Wiem jak to jest, łamać swoje zasady Wiem jak to jest, kiedy ktoś krzyżuje plany I wiem jak bardzo to boli, kiedy nagle wszystko tracisz Znam to wszystko chłopak, bo mam tak samo jak ty Cierpie tak jak ty, bo w sumie nie różni nas nic Znam to kiedy ludzie ranią, potem za to przepraszają Kiedy oczerniają, osobiście nas nie znając Kiedy - mamy problem, oczekujemy pomocy Kiedy - mówią, że sory, ale już mnie nie obchodzisz Kiedy - nie dają rady i to nas za to chcą winić Kiedy - winią nas za to, że sami nie mają siły że wracają znów na tarczy zamiast wracać dumnie z tarczą Wiem jak to jest, aż zanadto dobrze znam to