Pro-Spec - Sowa Minerwy lyrics

Published

0 137 0

Pro-Spec - Sowa Minerwy lyrics

[Zwrotka 1] Sowa Minerwy wylatuje bez przerwy O zmroku, gdy wokół opada kurz bitewny Poznanie przychodzi, gdy księżyc w pełni Chłodno rozjaśnia dzienne odmęty Odmęty gorączki, gdy rączki jak sito Puszczają wszystko i mielą jak żyto Sprawy rozgrzane ferworem kalek Co stale na wiarę biorą sieć przesłanek Biją pianę, sieją zamęt By tylko podrygnąć przed śmierci szafarzem Który jest ciałem pod nawałem szaleństw Ich własnym ciałem w zębach imadeł Za dnia dna nie widać, bo tafla odbija światło tak jasno, że cierpi źrenica W nocy nie lepiej, bo ciemno jak w lesie Ale to niesie refleksję o świecie że nie ma prawdy uniwersalnej, powszechnie ważnej Bo w świetle widzimy nie więcej niż własne narzędzie Do manipulacji wzięte w brudne ręce Może to pokrętne wyda się Wam niesłychanie wielce O możni panowie, ale to co chłoną uszy Wasze spomiędzy Tych blaszek także jest relatywne i czasowe Te słowa i sensy, ta mowa i wersy wierszy To wszystko trzeszczy przygodnością jak nasz język Pogięty w struktur pęty Sowa Minerwy wylatuje na łowy Niczym sokoły, lecz płowy już świt, i nic Nie przynoszą szpony dla tych Co chcieliby mieć absolutny glejt dla przekonań swych [Zwrotka 2] Nie szukaj wartości absolutnych, bo nie a takich na padole tym Jest tylko noc i złoto łun, pyszniący się nad pożarem dym To pogorzelisko jest zasad odwiecznych, atrybutów i predykatów Co lepszych, by opisać powagę rzeczy wielkich, ich wagę dla egzystencji No ale hola, ta mrzonka już skończona Każdy lekce sobie waży lekcje srogie luminarzy Ecce h*mo w getcie głową, by była spokojna Nie ma pewnych reguł oddzielających ogół i szczegół Nic Pan nie bój, nie ma dobra i zła niezależnie od nas Od kultury której mury cementuje gramatyka i czas Jest tylko relacja władzy, narzuta z kategorii, co pokrywa świat nagi żeby manipulować wrażeniami i panować w sposób chłodny Normy i pewniki delikatne jak świetliki w mroku pełnym ciszy Nie ma tam nic, żadnych znaków, szumów, nadziei na fundament dla tłumu Nie tam Boga, nie ma materii, to tylko są słowa, abstrakty bez rdzeni Wylatuje sowa na te pustkowia, by złapać już mogła tę myśl że sama jest konstruktem rubieży tych