Czasem konkretny dół, jak po wódzie rum. To nie szczegół Życie bez reguł Tak sobie myślę pisząc te słowa Leżąc na łóżku, w ręku zimny browar. Po co ta mowa? Po co ten cały wysiłek? Po co się tego uczyłem? Nic już nie jest miłe Nic już nie jest takie jak kiedyś Oj, takie jak kiedyś. Myślę sobie człowieku, może za wysoko mierzysz Za bardzo się starasz, to jest właśnie oktonara. Przekonamy się co będzie dalej Jaka będzie kara Od wersów wara, To moje uczucia, Moje gadki Nic się nie układa. Co daje mi rap? właśnie Po co mikrofon w ręku trzymam? Czy nie przeginam? Po co przeklinam? To nie kpina To właśnie rap, to rap zachrypniętego gardła. Łza płynie po policzku, do głowy znowu głupota wpadła, Za chwilę umarła, za chwilę już odżyła. To pomysł, żart, jazda czy kpina? Z czasem się okaże czy warto kończyć czy zaczynać Lecz teraz wiatr chmury rozwiewa. Dzisiaj uśmiechnięta morda, już się wcale nie gniewam Olewam kłopoty, problemy i takie inne Humory jest pilniejszą sprawą niż spawy pilne Pierdolne se mirindę, a moze do tego ćwiartkę Ustawimy się na luza dziś na jakiś melanż wpadnę, Browar walne i powoli reszta się rozwinie Plastikowa w pianie A reszta w dymie Nie przeklinaj skurwysynie. To już na mnie nie działa Cii Odbij strzała, nie przeszkadzaj Tak, dokładnie nie przeszkadzaj Super relax, ja się z tym zgadzam Optymista, Pesymista (do dołu głowa , głowa do góry ) Ale zawsze realista x2 Optymista, Pesymista (do dołu głowa , głowa do góry ) Ale zawsze realista x2 Ale są dni kiedy, jest po prostu strasznie Oczywiście z kimś by było raźniej Było by fajniej, przyjemniej Wtedy smutek, żal jest we mnie Czekam na moment, na ten moment aż pęknę I wyrzucę wszystko z siebie będę leżał na glebie Wtedy chciałbym zamknąć oczy, nie oddychać, Znaleźć się w niebie. Nagle serce przestaje bić, przerwana prawdy nić Z brudów, kłamstw, oszczerstw zaczynasz gnić Jak w oczy wić. Na to nie ma lekarstwa, myślę sobie coś zjebałem, Jakbym popełnił fals start Co za zła karta to może pech mnie prześladuje, Xłe dni po prostu xle się czuje, Rymuje o kiepskim jazdach, beznajdziejszych nastojach Pesymistyczne nastawienie, lecz to sprawa moja. Często słyszę, weź się uspokój i nie przesadzaj Lecz to właśnie w Twoich rękach jest władza, Niby mi to nie przeszkadza Choć czasami, myślę co los da mi I znowu na odwrót, wszystko się zmienia Ja nadal jestem sobą i nie zostawię cienia Wątpliwości, bywa różnie tak sobie mówię Korzystać z życia, to właśnie lubię Proste, zrozumiałe, dla wszystkich Onar nawija w okół uśmiechnięte pyski Zyski ważne, ale nie najważniejsze. Wiem po co trzymam mikrofon, po co to piszę wierszem, Po co rymuje, po co się uczę. Nauka kluczem, bez problemu Cię zagłuszę. Będzie trzeba to tam wrócę Jesteś spoko to przeproszę Jesteś bucem to pokłócę Kłótnia zbędna, ale cały czas melodię nucę Będę nucił ją do końca i jeszcze troszkę Hip hop moim bożkiem, przyjemnością i relaksem Kojarz mnie z Jackiem Teraksem co jest trackerem Teraz optymizm, optymizm i jeszcze raz optymizm Na razie jestem uśmiechnięty, wszystko zależy od chwili Dokładnie wszystko, tak dokładnie, Czasem brzydko czasem ładnie Czasem kiepsko czasem fajnie Czasem papier do kieszeni wpadnie Wtedy jeszcze fajniej Nic na siłę prosto z serca, wszystko rób starannie, nie nagannie A na pewno zostaniesz zauważony Optymista pesymista to moje dwie strony Optymista, Pesymista (do dołu głowa , głowa do góry ) Ale zawsze realista x4