[Refren: PlanBe] Chciałem nie czuć nic, dziś czuję coraz więcej Chciałem zostawić ich i ruszyć w swoją ścieżkę Chciałem zostawić ją, a cały czas z nią jestem Chciałem zarobić sos, a cały czas na kreskę Bo ciągle czuję bodźce, wrażliwy na te bodźce Są dla mnie dziś tak mocne, wrażenia późnonocne Wspomnienia zbieram w portfel, zamieniam je na goude Gdy gram kolejny koncert, gdy gram kolejny koncert [Zwrotka 1: PlanBe] W tym tłumie jestem sam dlatego tłumie własne ja Szybko się gubię w dźwięku braw I sam nie umiem w tym trwać Ona chce żebym przestał przed nią grać Przyda nam się przerwa zanim będę w stanie jej coś dać Typy chcą mi mówić co to rap Mają mnie za rapera ale chyba to nie tak Robię to co lubię a nie to co lubić mam Wszystko wpływa na mnie : wóda, melanż, sztuki, gra** A chcę być sobą, tylko sobą Ludzie chcą mnie zmieniać, widzę tylko kogoś Kto wychodzi z cienia i ma przyszłość dobrą Ciągle to doceniam że tak wyszło spoko Ale kiedy lampy gasną czuję wstyd za te wszystkie dni Zmarnowane szanse i te parę bezpowrotnych chwil Ludzie stali się dodatkiem, nie liczy się prawie nikt Takie czasy ale z czasem widzisz jak nie wiele dziś Trzeba by przyjaciel nagle zmienił się w jednego z nich W pogoni za hajsem zapominasz co to śmiech i łzy Teraz widzę jak dorosłość zmienia wszystko w pył Poddaje się bodźcom i zamieniam koszmary na sny [Refren: PlanBe] Chciałem nie czuć nic, dziś czuję coraz więcej Chciałem zostawić ich i ruszyć w swoją ścieżkę Chciałem zostawić ją a cały czas z nią jestem Chciałem zarobić sos a cały czas na kreskę Bo ciągle czuję bodźce, wrażliwy na te bodźce Są dla mnie dziś tak mocne, wrażenia późnonocne Wspomnienia zbieram w portfel, zamieniam je na goude Gdy gram kolejny koncert, gdy gram kolejny koncert [Zwrotka 2: Kartky] Chciałem nie czuć nic a znowu czuję więcej Boli mnie serce gdy w oparach rosy podkładam trotyl Twoje oczy jak narkotyk i ja Tak zakręcony, proste sprawy utrudniam sam Nie mów mi że tamto niebo to limit Za czasów krymy która goni na osiedlach za stuff Jezioro marzeń, złote łabędzie, chcesz wiedzieć jak Damy szlachetnej krwi tańczą w balu na psach Do góry las rąk, to tylko ona, tańczymy I tak jest ciemno, wykręć żarówkę, palimy My, mijamy się na horyzoncie Jak białe puzzle bez kształtu i nadruku na froncie Wy róbcie buty nie fity i grajcie tracki nie bekę Bo wołam gości i lecę i znowu robię co chcę Wymówcie umowy w pracy, nikt nie da złota na tacy A atencyjne kurwy niech się znów zagryzą na śmierć Głowa wysoko w chmurach, czarna dziura w pamięci Jest za głęboka, nie wracam do twarzy sprzed paru lat I nie wiem jak to odkręcić, ona ma więcej niż chęci I balansuje na krawędzi skurwysyństwa i zła Zanim nas kurwa zawiną te suki i wyciągną kartki zza kurtki Nagrzani tak bardzo że jedzą bibułki I nie stać ich na szybkie wolne od bycia cool kit Mieliśmy za mało snu, za dużo wygód Pozory mylą więc jest spokój, już za dużo przygód Zmieniły nas miesiące, każda szansa jak bestia A potem niedosyt i nowe nieznane miejsca [?], wolne i znowu welcome Mogliśmy nie marnować akcji, czasu i miejsca Porwijmy sami siebie, chciałaś coś ekstra A ja tylko trochę więcej niż martwy sześcian To chyba dla nich chcą pływać z nami Zbyt pojebani żeby rozsądek stawiać na czele A kiedy czarny aksamit zasłonił jednemu z nas oczy Wiedziałem że nie mam czasu stawiać na szelest Przeliczam drobne, resztę wydaję w kiosku Dzwonię do ciebie z nowego miejsca na końcu świata Przewijam numer w pamięci i myślę czy go wykręcić Łamię kartę na pół, już wiem, to żadna strata [Refren: PlanBe] Chciałem nie czuć nic, dziś czuję coraz więcej Chciałem zostawić ich i ruszyć w swoją ścieżkę Chciałem zostawić ją a cały czas z nią jestem Chciałem zarobić sos a cały czas na kreskę Bo ciągle czuję bodźce, wrażliwy na te bodźce Są dla mnie dziś tak mocne, wrażenia późnonocne Wspomnienia zbieram w portfel, zamieniam je na goude Gdy gram kolejny koncert, gdy gram kolejny koncert [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]