kiedy już nie było tu nikogo zdjął z siebie strój zmęczonych stóp w hotelowej wannie rzeki szum uda w łuskach splotły się w ogon pół na pół i jej i mój zanurzony w ciemnej toni bury błysk słodkowodnych oczu nie zmyli mnie ciepłota rąk rano pod pościelą drobny piach naniesiony z głębinowych snów pół na pół i jej i mój zanurzony w ciemnej toni