Old Czerepvk - Miami Paradise lyrics

Published

0 222 0

Old Czerepvk - Miami Paradise lyrics

[Zwrotka 1] Tutaj Old Czerepak, wbijam na bit Właśnie stwierdziłem, że bugatti to kit Wożę się Cadillaciem po mojej dzielni Kiedy jadę wszyscy rzucają mi pieniędzmi Tak tu się żyje na plaży w Miami Lamusy biegają z pełnymi gaciami Pakuje do nich z mojego rewolwera Jak któryś dostanie nie zabije go cholera Zajeżdżamy do mojego zioma Toma, z takimi koksami zawsze bita piona Zakupuje od niego gofra harcfecli, nie myśl se lamusie, że to jakieś kurna Merci Zaraz wbije do nas mój ziomek Owca Znowu trzeba będzie zabić jakiegoś bananowca Zbieramy ekipę i wyjeżdżamy Jak będzie trzeba zabierzemy jakieś damy [BRIDGE] MIAMI FLORYDA [Zwrotka 2] Odwróć się, bo nie widzę twojej buzi Na bicie lecę tak, jak na mieście z uzi Jak to jest, że dwóch n***a siedzi z przodu, a dwóch z tyłu pilnują białego na winylu Ten po środku to potwór Old Czerepak się nazywa Na dzielni wszystkich dyma #koszulka krokodyla Wchodzi tylnymi, wychodzi przednimi Wali leszczy z dyni To ci co nie zapłacili Na rogu jakiś sklep - Louis Vitton Ochroniarz frajer dostaje w ryj moją witą Wbiega dwóch moich ziomów do środka Pakują do kasjera z osiemnastego glocka Zabieramy jak najszybciej najdroższe rzeczy Jak ktoś upuści dostanie kulkę w plecy Nie dla hecy zabierzemy zakładnika Może nam powie, gdzie jest kolejna klika Ulica trzynasta, trzydziesty siódmy blok Czeka tam na mnie cały koksu blok W środku siedzi kilku ruskich gangsterów Nie wiedzą, że nie trzymają na dzielni tej sterów Wpada przez okno granat odłamkowy Nie ma co szukać u każdego z nich już głowy Tam są schody, czekają dwa furgony Załączam kody, ścigają nas dwie Skody Czterech bez brody, walą full auto Jeden się wywalił, zabrakło mu ammo Psiarnia się włącza, helikopter już lata Biorę bazookę i walę w Apacza Płonie śmigło, pilot zesrany Leci w budynek; World Trade Center jebany Tynk leci z nieba jak w 2001 Uciekliśmy ruskim, wiadomo kto jest lepszym [Zwrotka 3] Patrz na tego psiarza, co jedzie po Havanie To ja tu decyduje, więc morda karakanie Obstawione miasto, Center się pali Jesteśmy otoczeni takie życie w Miami Jesteśmy sami, nie panikujemy Opanowane emocje w długą ciśniemy To trochę historii w sercu Miami Jesteś przegrany, chyba że trzymasz z nami Sytuacja pod kontrolą, chociaż jest trudno Snajper na dachu, zaraz przestanie być nudno Do naszej siedziby jeszcze dwie minuty Na pewno damy radę choć pojazd nadpruty Jakimś cudem dotarliśmy kurna żywi Pakujemy w leszczy co są fałszywi Dwóch łysych zsuwa się na glebę Niedobrze, że mieli mnie za amebę [Zwrotka 4] Tak się kończy dzisiejsza historia Niby szara codzienność, ale inna trajektoria Ładujemy kolejne dwa magazynki Podobno ten białas lubi słodkie drinki Północ się zbliża, domy w Liberty Square Takie ciemne, lecz zaraz błyśnie biel Nie potrzebujemy tłumików do naszych spluw Czas pozabijać frajerów z innych gangów, uf