[1] Kolejny łyk jest jak krok do przodu Kolejny łyk coraz bliżej mój Exodus Polej mi dziś bo muzyka to odskocznia od butli Jim Bima Powrót powrót Czasem we mnie się budzi potwór Łyk łyk łyk, dolej dolej, wypiję to znów Znowu powrót znowu to powtórz To straszne, nie wiem czemu bawi ich to Każdy powód jest dobry by wypić To nieważne, chociaż mamy dziś sos To pijemy za to żeby się zgadzały te kwity Tracę kontrolę chyba już syn marzeń poległ Czasem mam dość nawijania staje się syntezatorem [Refren] I nie chcę więcej już nic, nie mów mi jak jak żyć Nigdy nie będzie mi wstyd, chcę być forever kid [2] Patrzę na nich z wyrazem twarzy jak Kanye West mam Cię gdzieś Nie dziwię się, że im nie odpowiadam taki jestem wal się też Trochę mam dość tego by mnie znowu ziomy zbierali Czasem chcę rzucić to wszystko w pizdu i wyjebać daleko w Bieszczady Gdyby nie więzy przyjaźni byłbym topielcem już dawno Niby nikt nas nie słucha a na koncercie jest las rąk Chcę odpływać sam wciąż dlatego co wieczór częstuję się szklanką W spokoju płytę zamknąć, dlatego co wieczór częstuję się szklanką 1.8 na karku, ten sam 1.8 w natarciu gdzie wpaść Notujemy zyski nie reflektuje ich i nie chce strat Powoli zaczyna mi się ten zapach jebanych pieniędzy już nudzić Bo dobrze wiem czym ta branża pachnie mną dlatego zmieniam Armani na Gucci