[1 zwrotka] Wracam juz,choc nie wiem dokąd mam dojsc Nie znam domu,gdzie dzis jest spokojny kąt Żaden z dni nie nosi ukojenia,stoi ziemia Ziarno zrozumienia w tlumie nic nie zmienia Przetrwac pragne chocbym stracił juz wszystko Dzien polarny bez konca,bez powodu nagle pryslo Mimo wiecznego slonca dusze w sobie te emocje Boje sie ich,choc bez nich bedzie prosciej Wchodze do Szafy,w poszukiwaniu slawnej Narnii Biegne aby dalej, wiem ze idziesz,drzwi zamknij Kazda róza ma ciernie,dotykam stopami-zyje Mijaja chwile,nie zawracam,z krwi stopy umyje Na dloniach ślady walki,o kazdy łyk powietrza Ciągle ide,aby upragniony dystans zmniejszac Czasem wstane ze snu,problem to zyc po nim Kiedy tak za złudnym szczesciem przestaje gonic [Hook] Błądze źrenicami po obrazach wspomnien Tylko po to by ich juz nie zapomniec Zasłaniam okno by nie widziec tego deszczu Dzien polarny ciagle,serce zimne jak neptun [ 2 zwrotka ] Nie wiem czy to noc w dzien czy dzien w nocy Godziny klamią samoistnie,ja mam tego dosyc To nie cień wątpliwosci,a ocean niewiadomych Gdzie kazda chwila boli przy dotykaniu skroni Problem tkwi w poszukaniu logiki w sensie Bezkres dna,slonce zajdzie gdy dorwe szczescie Musze połknac emocje,wyrzucic martwe spojrzenia Mysli wyrzuce w eter, nie mam nic do stracenia Gdybym mógł zasypiac, wiem o czym marzyc w snach Choc boje sie ze w tym zyciu zostane calkiem sam Pory Dnia i nocy zlewają sie w jeden pejzaż W głowie miejsca które w smutku spędzam Miałem cos napisac a widze pustą kartke Tak jakby mysli chcialy wyjsc a są juz martwe Obecnie serce jakby przeczy rozumu logice Chwile przed smiercią powiem : "Zgubiłem zycie"