[Zwrotka 1: Nosk] Chciałem napisać kawałek Taki, żeby ścisnął ludziom gardło Nie ma emocji, nie ma rapu, trudno Takie wymówki padają z moich ust ostatnio Nie wiem co się ze mną stało Czy już wszystko jest dla mnie takie naturalne To, że ludzie są chłodni dla siebie nawet latem Chyba ze mnie parę emocji uleciało Tamtego syna już dawno nie ma mamo A ta para nie chce się wcale skraplać Bo jak leje to albo za oknem, albo do gardła Nie widzę w tym nic złego, masowa katarakta Zbyt młody, głupi by rapować z przesłaniem I tylko to pierwsze ulega przemianie Przynajmniej z tego co widzę, a nie chcę patrzeć Nie obchodzi mnie czy świat spłonie czy zgaśnie [Zwrotka 2: Nosk] Ej bo wiesz co? Przejmuję się nim coraz rzadziej I na strych w pudełku wynoszę swoją pamięć Witaj w mojej małej rupieciarni Trzymam tu rower, starą piłkę i zasuszone kwiatki Dla dziewczyny z zerówki, podstawówki i tak dalej Starczyłoby spokojnie, by otworzyć kwiaciarnię I te fotografie, te z intra, podpisane Żeby później ktoś je znalazł i powiedział „ale frajer Rozlazły sweter, niemodna czapka I te spodnie, jakby ktoś w nie nasrał Te wszystkie rzeczy musiały należeć do niego Spalmy je, nie ma tutaj nic cennego” Brawo, w końcu mam ściśnięte gardło Bo to, co dla innych rupieciem się wydawało To wszystko co miałem i darzyłem sympatią Szkoda, że myślami przychodzę tu tak rzadko A może warto odświeżyć czasem pamięć By nasze serce nie zamieniło się całkiem w kamień Podnieść rower, załatać starą piłkę Pomyśleć o dziewczynie, dopasować do niej kwiatek Po to, żeby móc znowu na świat popatrzeć Tymi przeczyszczonymi oczami od wrażeń Wspomnień i naszych emocji prywatnych Tych na co dzień, na strychu, w pudełkach Zamykanych