Mikser (Freestyle) - Kynikós lyrics

Chciałbym jak Diogenes powiedzieć światu pieprz się Nic mi się nie chcę dziś śpię w swej beczce Skromny żywot na co dzień raczej toczę Zachce mi się pić to się uraczę moczę Nie zasłaniaj mi słońca jak na ulicy kimam Bo w tedy mam wrażenie, że wróciła zima Ludzie jak zwykle są sensacji głodni Patrzą z obrzydzeniem jak mikser sra na chodzik Mógłbym pod swym tyłkiem trzymać duży rubin Tylko wtedy na normalnym życiu ciężko jest się skupić Idioci próbują mi wbić do głowy głupoty To jest tak przyjemne jak pić swoje wymioty Tutaj chcąc być mądrym do siebie nie przyciągasz Bo tępe kurwy patrzą tylko na to jak wyglądasz Możesz mi zarzucić że ostro po nich jadę Z mojej strony to uprzejmość dla ludzi złotych sztabek Zaraz mi ktoś powie deprawujesz młodzież Mam trochę inny pogląd i trochę brudną odzież Wiem jak trudno zachować dziś powagę Dlatego chciałem na chwilę skraść waszą uwagę Mam miskę, beczkę i patyk i co I nie chce mieć nic po za tym Chwal mądrość skrecz ten nie szaty Mając Zofie jesteś bogaty Dość regularnie wyłazi ze mnie cynik Gram spektakularnie nie możesz mnie za to winić Nie jestem typem co wzdycha do pomadek A narcyzm mogę wypiąć w rapie jak Sokrates Lubię nawet tych co mają mnie za idiotę Bo wiem że są zbyt głupi na krytykę moich zwrotek Myślisz że to diss to puść sobie od nowa W końcu zatrybisz że cynika nie można zdissować Patrzę na ich rap dla mnie to tylko forma Nie robię go na siłę nie chcę nikogo porwać Patrzę co jeden z drugim bitom ziom robi Myślą że w dowodzie mają Witold Gombrowicz Mam w dupie czy będę pierwszy na listach Mam w dupie czy rozpieprzy mój fristajl Mam w dupie każdy tytuł mistrza Gram w sumie po to by nie zgasła sensu iskra Ktoś powie, że wisi nade mną tu nowa poprzeczka Odpowiem ten wyścig to tylko umowa społeczna Zachowuj się jak chcesz to twój wybór ponoć Pamiętaj, że wśród tłumu ciężko być sobą Mam miskę, beczkę i patyk i co I nie chce mieć nic po za tym Chwal mądrość skrecz ten nie szaty Mając Zofie jesteś bogaty