[Verse 1] Powiedz tym MC że nadchodzi lawina Której nie zatrzymają jak skyhooka Kareema Nie wygrają jakby byli w partii Jan*sza Korwina I nie przełkną tego jakby brali arbuza na gryza Teraz wchodzę z buta Wyłamuję drzwi jak Biggie, zaczynam boje jak Tupac Polski rap nie żyje, lecz błyśnie scena w ogniu Kiedy go wskrzeszę i wyślę żywcem do krematorium Wojny klonów, oryginalność to fikcja W grze jest teraz więcej kalek chyba niż w hospicjach Mówią: trzymaj nerwy na wodzy, przestań A ja chce być wodzem a nie wielbić idoli jak reszta Idę po trupach jakbym szedł po cmentarzu Z megafonem przy mordzie głoszę śmierć weteranów Robię czystki, nie po myśli tych typów Macie zimny prysznic w deszczu meteorytów Me imię i nazwisko tworzą dysonans Jestem chodzącym paradoksem diabłem i obrońcą boga Robię tutaj kurwę z rapgry Choć daje im dowody to są to suche fakty W to co się dzieję nie chce mi się nadal wierzyć Trzymam rękę na pulsie jak paramedyk Ich wszystkie rapsy tanie jak amareny I podobne do siebie jak składniowy paralelizm Biorę sprawy w swoje ręce jakbym walił konia Mam takie ciśnienie jak Muhammad Ali w dłoniach Od Parkinsona, jak wers zabrzmi skonasz Jak najszybciej wrzucisz swe kartki do ognia Ci idioci mijają z celem jak miernoty Jakby cisnęli headshoty w jeźdźca bez głowy Są blisko ulicy jak opony samochodów Chcą fejmu na dzielni ja chcę dogonić rap bogów Cwele jadą truskul robiąc go, śmieszne Są jak obojniak schizofrenik gwałcący sam siebie Polski trap - beka, polski swag - beka Gdyby A$AP to zobaczył opadłaby mu sukienka Bije idiotów kastetem po czułych miejscach Rozpierdalam ich projekty jakbym burzył ich osiedla A facepalm jakby znaczył palmę na twarzy Moja byłaby chyba archipelagiem tropikalnym Jestem uzależnionym od gier słownych mordercą W dłoni pad i pistolet jakbym cofnął się w przeszłość I zagrał w Pegasua, jak kumasz ten wordplay To mogę dać ci piątkę idź i wpisz ją do swych ocen Włóż rękawice jeśli bić się chcesz Lecz nie wiesz z kim zaczynasz jak quick ranked game Ty konkurencją, nie jesteś przecież dla mnie Ja mam swoje cele jak więzienie federalne Idę po nie, traktując te dziwki z dziwki Za pół darmo biorę te pizdki na lifting Jem rapera, choć nie nażeram się nim Robię to na śniadanie jak Angela Yee Ustawiam poprzeczkę niewidoczną ludzkim okiem Tak wysoko że bóg szukać jej musi teleskopem To waga ciężka, przepierdol hajsy w mik Bo co do wersów większość powinna zamknąć ryj