Mario Kontrargument - Zemsta! lyrics

Published

0 86 0

Mario Kontrargument - Zemsta! lyrics

Jebane pajace w klipach chcą robić przewózkę W stylu lecę strasznie, chyba się wybić czas już ten I buja się jeszcze, bo podwójny wjechał właśnie Pisałem pierwsze jak rwałeś dupy na naszej klasie Coś kurwa jest nie halo, bo trzeba was po rozliczać Mentalny slalom, dla was moralność to znieczulica Na karku mam dwa jeden, siódmy rok na bitach Pytasz skąd ta pewność siebie? Siedzę w tym prawie pół życia Sam popycham swój wózek, choć nadal nie mam prawka Wyprzedam ich na czołówkę, karmbol to rap gra Tak sobie liżą dupe, że brakuje na nich słowa Stawiają nad morde tupet - tworzy się ludzka stonoga Wyszczekany dzieciak, chce po ksywach zrobić siano Słabo poleciał? kurwy nie mierzcie mnie swoja miarą Zepsuliście mi marzenia, się odwdzięczę Kiedyś jarała mnie scena, dziś planuje zemste Wyjebane mam w zaczepki tych MC's Co odłożyli kredki i chcieli by pisać wersy I dumnie o swych sk**ach gada, jest najlepszy Podwójne tempo to dla niego banał, kurwa technik Wasi idole po ksywach to dla mnie czarna magia Dupa mnie boli? - Niee, to wiekszość z nich z chuja spadła Jak masz coś zbudować nie znając terenu? Nie bez celu - jebać tych raperów bez stażu w podziemiu! Zadziwia mnie wasza wiara, bo to bieg jak pies Za tym co wasz idol nagra - jak The Walking Dead I nie ważne czy te słowa mają gdzieś pokrycie Ważne, że je ma na płycie i ją wy kupicie Skończyłem żarty, to czas zemsty #k**bill Wykładam karty w ciemno pierwszy #RealDeal Nagrałem alibi dla was, jak zawiną pizdy To od dziś możecie gadać, że mam w chuju wszystkich Ja i mordy, sparta do wojny, tej vis a vis świat Ekipa zwarta do gry, a bywa że jest w nas czysta Wariacie stawaj do boju, na barze kładę trzysta Zabiorę flachę do grobu i po śmierci skorzystam Nie jara mnie bieganie za kurwami po backstage'ach Choć jak tak patrze z boku, dla niektórych to kolekcja A w domu czeka jego żona, uśmiech dziecka *(Aaalbo chuj ty Michał dobra wyłącz to)* Wpadam wam na salony, nie wpadłem na kawę, sorry Ziom wykłada kielony, idź za koncert kasę policz Bo trzymając penge, nie widzisz już świata U nas choć często na krechę, to zawsze masz dokąd wracać Jest ważna kasa, ale nie stawiam jej ponad wszystko Ciebie to zraża? To jesteś dla mnie zwykłą dziwką I dobra idź stąd, pytasz kto upadł tak nisko? To właśnie masz okazje poznać hip hop!