Marek Kubik - Głód (Intro) lyrics

Published

0 141 0

Marek Kubik - Głód (Intro) lyrics

[Intro] Od kilkunastu dni błądzę po lesie Zgubiłem się głupio i wręcz książkowo Chcąc skrócić sobie drogę do domu Okoliczna knieja zawsze wydawała mi się mniejsza I miałem przeświadczenie, że 'zawsze gdzieś tam wyjdę' Tymczasem kroczę desperacko przed siebie i kurwa nic Strach, dezorientacja i dojmujący głód łażą za mną jak trzy strzygi, jak cienie Na początku był ze mną mój kumpel Wracaliśmy trafieni z koncertu Jednomyślnie stwierdziliśmy że idziemy lasem, skrótem, a co Świtało, przyroda zaczynała koncerty, a my szliśmy z czteropakiem wśród drzew Od słowa do słowa, wpadliśmy na świetną myśl Ta człowieku, zrobimy wspólną płytę, to jest to Dobra, zdrówko wariacie, dobra moment trzeba się wysikać, przerwa ziomeczku Chwila ciszy i co blackout Ziomek, gdzie Ty? EEE wariacie, nie świruj jarząbka! Ksz! Ksz! No kurwa, nie ma. Dobra, znajdzie się... Tak to wyglądało wtedy Teraz brnę pośród wysokiej trawy i drzew jakby stróży-gigantów I czuję, że mam dość Od kilkunastu dni jadłem tylko jagody i piłem tylko deszczówkę Wyostrzyły mi się zmysły, myśli mam są tak klarowne i tak bystre Jak nigdy wcześniej. Mimo wielkiego wyczulenia Mimo tego instynktu, dopada mnie lęk Nadzieja gaśnie jak płomyk wysłużonej zapalniczki Kiedy jestem na skraju rezygnacji, dostrzegam że sosny i świerki zaczynają się przerzedzać. Idę szybciej i szybciej Na horyzoncie jest co raz jaśniej Biegnę! Biegnę! jeśli się stąd wydostanę, to nagram najlepszą płytę na tym świecie Będę lepszym człowiekiem Udało się! Dobiegłem do skraju lasu Zdyszany spoglądam w bok i co, widzę swojego przyjaciela Zmęczonego, brudnego, wychudzonego, ale szczęśliwego Gapimy się przed Siebie W oddali rysują się blado szare kontury chorego organizmu zwanego miastem Zerkamy po sobie. Czas ruszać w drogę kolego [Tekst - Rap Genius Polska]