Marek Dulewicz - Kilka słów o odwadze lyrics

Published

0 103 0

Marek Dulewicz - Kilka słów o odwadze lyrics

Osiedle jak każde, z problemem jak zawsze - Rachunki wyrównuje ktoś z dilerem na klatce Kopnięciem na czaszkę, co Ty ziom! Nie swoje bierzesz za własne to kończysz jak on Wielu myli tu odwagę z głupotą W co drugiej głowie rodzi się zło przed północą Nie zawsze z nas tak emocje wychodzą Lecz czasem jak ze zdwojoną mocą Halówki Nike i czarny dres Kiedy się budzisz do walki tamci łapią stres Rozjebane przystanki zdobi krew I pękają szklanki, gdy zaciskasz pięść Z bandą hien chodzisz nocą po mieście Nie tańczysz, chyba że z ochroną pod wejściem W dziesięciu jesteście jak Schwarzenegger Miękniesz, kiedy jesteś jeden Pełno w miastach tchórzy w maskach Strach co dnia pcha im broń do ręki Co dnia frustracja utwardza kolana I zaciska szczęki, zaciska pięści Możesz być uzbrojony po zęby I czuć się zupełnie nagi Możesz marszczyć brwi Ale w żadnej ze źrenic nie widać nawet krzty odwagi Pamiętam dobrze ten moment, nie poszło w las - Koleś trzyma pistolet mierzy prosto w nas Sam zacząłem pod pubem demolkę Lecz koleś z gnatem się nie zdarza co piątek Goudę piłem ja, pili też kumple Rozsądek wraca nam w jakąś milisekundę Każdy myśli że umrze, widzi tę kulkę Prawie czujesz jak przebija Ci kurtkę Śmierć wymachuje tą klamą Każdy bunkruje się za najbliższą ścianą Wszyscy czekają jaki będzie finał Nagle jeden z nas mordę drze, biegnie do typa Adrenalina nam rozsadza serca I nagle zanika w nim odwaga z miejsca Typ się odwraca i spieprza co sił; Życie na tych osiedlach bywa nieraz jak film Pełno w miastach tchórzy w maskach Strach co dnia pcha im broń do ręki Co dnia frustracja utwardza kolana I zaciska szczęki, zaciska pięści Możesz być uzbrojony po zęby I czuć się zupełnie nagi Możesz marszczyć brwi Ale w żadnej ze źrenic nie widać nawet krzty odwagi Żyjemy w świecie pozorów, w erze kolorów Gdzie śmiecie się mają za bogów A najmocniejsi w gębie najmocniejsi w gębie Są na komendzie wśród protokołów O bohaterstwie nie mów nikomu ani słowa DoomsDay znajdzie cię, Kalu-El z Kryptona! Jeszcze wczoraj każdy chciał być jak Batman Dziś każdy chce wyglądać jak Bane, racja? W miastach toczy się walka chłopaku - Ziomek w liceum zaszył sobie tasak w plecaku Gdy wpada banda leć w te pędy gdzie możesz Bo tu akcja jest grana na maczety i noże Nie brak chętnych na wojnę, co to to nie! A pradziadkowie przewracają się w grobie, bo mieli dwie Matka uczyła mnie widzieć dobro w człowieku A ja pytam się: "Po co mi to w średniowieczu?!" Pełno w miastach tchórzy w maskach Strach co dnia pcha im broń do ręki Co dnia frustracja utwardza kolana I zaciska szczęki, zaciska pięści Możesz być uzbrojony po zęby I czuć się zupełnie nagi Możesz marszczyć brwi Ale w żadnej ze źrenic nie widać nawet krzty odwagi