Marek Dulewicz - 99942 lyrics

Published

0 77 0

Marek Dulewicz - 99942 lyrics

[Hook] Dmuchawce, latawce, wiatr Zatrzymuje się czas dla świata Całe niebo jest tylko da mnie, patrz Spadam, spadam, spadam, spadam, spadam Dmuchawce, latawce, wiatr Zatrzymuje się czas na moment Całe niebo jest tylko dla mnie, widzę Was W dole, w dole, w dole, w dole, w dole [Verse 1] Z dystansu was obserwowałem od dawna Z czasem się stałem fanem numer jeden Widziałem jak się zmieniacie, jak dorastacie I jak szukacie we wszechświecie miejsca dla siebie Jak was prowadzi marzenie przez noc i dzień Pomimo klęsk i niepowodzeń… I jak uparcie wstajecie po przewróceniu się I osiągacie cel mimo przeszkód po drodze Nie zawsze mi się podobało jak jest Musiałem czasem wzrok ze smutkiem odwrócić Widziałem wszystko, to jak się zabijacie też Jak rozświetlają tą błękitną kulę wybuchy Lecz za nic, nigdy was porzucić nie chciałem Zawsze wracałem, choć trzymałem dystans Czekałem w głębi duszy na dzień taki jak ten Gdy w końcu was zobaczę z bliska [Hook] [Verse 2] Chyba was bardziej rozumiałem, gdy patrzyłem z daleka Nim atmosfera mnie wpuściła w końcu Bo przysięgam, zamarłem z wrażenia Gdy zobaczyłem wasz ocean kiedy błyszczał w słońcu Nie biłbym się o terytorium przy widoku jak ten Chciałbym go raczej wszystkim pokazać Wszystko bym zrobił, żeby każdy tu choć raz wziął wdech Jeśli nie może nawet wśród mew polatać A widzę was stojących w tych wojskowych barwach Na statkach uzbrojonych po zęby Niby nie dzieli was nic, ale czas gdy nie dzieli was nic to są tylko momenty Dziś to się zmieni, bo czas byście w końcu pojęli Ile jest warte to co wam przyszło z trudem Byliście wielcy i piękni, lecz zagubieni Gdybyście tylko wiedzieli jakie to wszystko kruche [Hook] [Verse 3] Cały w płomieniach mijam wasze budynki I pomniki waszej pięknej kultury Zatrzymujecie się na środku ulicy i wysiadacie z aut Patrzycie jak zaklęci do góry Jakaś kobieta wypuściła smycz z ręki Lecz pies jej nie ucieka w popłochu Fotograf, co miał zawsze w gotowości obiektyw Stoi teraz jak głaz, nie mogąc oderwać wzroku Nie ma powodów żeby pędzić gdzieś Jak zawsze na złamanie karku Tak samo stoją bezdomni, prezesi i dzieci Kucharze, strażacy i pary w parku Nic was nie dzieli jak przedtem I zdjęcie ktoś wam powinien zrobić w tej chwili To piękne, to idealny dzień, na uderzenie asteroidy [Hook] [Outro] - Kim jesteś? - Przyjacielem [Tekst - Rap Genius Polska]