Magiera - TDF (The Dick f**er) lyrics

Published

0 173 0

Magiera - TDF (The Dick f**er) lyrics

[Intro] -Zamknij za mną, co ci się stało? -Słuchaj, jak ty wyszedłeś wbiegł tu jakiś facet I zaczął gadać do szafy wierszem A potem zaśpiewał piosenkę na twoją cześć -Piosenkę? -Gdybyś ty słyszał te bzdury ...Mixtape, to wszystko mój rap, moja rzeczywistość... ...Jedna rzecz dla której warto żyć, słuchaj te... -To się nagrało? -Nie tylko to ...To wszystko mój rap, moja rzeczywistość... ...Jedna rzecz dla której warto żyć... ...Słuchaj tego, nie kwicz i nie kwicz, yo, yo... -Po co to? -Chcesz zobaczyć z poprzednich lat? -Aha, a oni nie wiedzą, że to się nagrywa? -Oczywiście, że wiedzą, powiedziałem im o tym Jeśli ktokolwiek chce przekazać jakąś krytyczną uwagę O mnie, o mojej pracy, jakąś skargę A mnie akurat nie ma Możesz w każdej chwili wejść i nagrać co mu leży na wątrobie -Ale oni mogą kadzić ci, kłamać mogą, upiększać -A po co by mieli, przecież i im i mnie chodzi tylko o dobro naszego klubu Szczerość w naszym klubie to norma [Zwrotka 1] Ja skończyłem podstawówkę, za to ty jesteś po studiach I chciałbyś mi dorównać wyzywając mnie od durnia W Gdyni na bruku piłem wódę, nie na smutno Z Ostaszem co cię ruchał, więc nazwę cię kurwą Twój kontrakt z TVN to przypadek ban*lny Zapamiętaj - odstąpiłem tobie rolę w Kryminalnych Więc nie pusz się zbytnio, że pracujesz w tej stacji Bo to ja dałem ci fuchę, więc Pede ryj zamknij Banan to banan, więc lamusie przestań śmierdzieć Twoja pokojówka mówi - panicz Jacek zaraz zejdzie Chciałem napisać ci eskę, świadomie, nie po omacku W T9 wyszło kablu, gdy chciałem napisać Jacku Społeczniaku, szczeniaczku wnet poczujesz się super Gdy moi psychofani stuningują ci dupę Czy kiedyś dzwonił do nas? on raz telefonował Że jest u nas w mieście, pytał gdzie kupić towar [Refren] Już się rozbił o kant dupy, spadająca gwiazda (Tede) Kto go wykończył? typ spod ciemnej gwiazdy (nie wiesz?) Że od dziś polski hip-hop zna zasady (wie jak karać) Takich trepów jak Tede, który wciąż się przypierdala Zmieniam oblicze hip-hopu, twoja EP-ka jest wadliwa Jak ty, twoja ksywa i gęba twa parszywa Jesteś tylko głupią krową co prowadzam za łańcuch To ja, poznański pitbull, twój pech, że nie w kagańcu [Zwrotka 2] Szydzisz z miłości, zazdrościsz, weź possij Super BM'ka przedłużeniem twej męskości Twe przyturbasy bez kasy grają te trasy Weź o nich zadbaj, wtedy będziesz coś znaczył Tak, nie mam prawka więc zapierdalam z buta Po ulicach Emokah, nikt nie pluje się tutaj Bo to dla nich ta nuta, bo Mokotów dziś ze mną Bo wstyd im za ciebie i znów wyłapiesz wpierdol W Toruniu Teduniu koluniu ćwierkałeś Jako jedyny z Warszawy do was się nie pucowałem By grać w naszym mieście, żeś szuja pojąłem Jak śmiałeś się ze mną z Marzanny z Sokołem Numerujesz albumy jak Jigga, więc się porzygam Jesteś piździelcem, bo się Tede nazywasz Jak Jay-Z brzydki to to jedyna spójność chłopcze Tylko kim twa Beyonce Psychostach i na tym skończę Przesłuchałeś moją płytę, a jak twojej dupo żadnej Bo od zawsze twoją twórczość brałem pół serio, pół żartem Do domów z całej Polski Ryszard ma drzwi otwarte Ty masz szlaban na rewirach nawet gdy masz mediów wsparcie Jesteś artystą jakich mało na tej scenie Jesteś swym cieniem, gwoli niezrozumienie Nagrana za nagraną od twych fanów, no i w pytę W końcu po tylu latach dostaniesz tę złotą płytę Ja szczery mam ze cztery i dorzucam platynę Ty możesz pomarzyć o tej jednej jedynie Bo to pierwsza i ostatnia taka szansa skurwysynie By moim kosztem zdobyć ten cenny kruszec Wymiękł, się wkurwił, wydurnił, jest nikim, niedobry Fleja O kształtach obłych, dziś Peja cię skończył Tyś król parkietu, tyś gwiazdą z fantazją Za hajs byś się przespał najpewniej z każdą Lecz nie każda gustuje w takich jak ty, rzecz przykra Dla ciebie celebrytka do pary to będzie Frytka [Refren] [Zwrotka 3] Na luzie i na spince mogę nagrać i cię niszczę Bo na twą ekipę gwiżdżę, postrasz moją I tak myślę, że chętnie bym wjechał tej piździe na koncert Odebrał resztę fanów, godność, zdrowie i pieniądze Tylko jest jedno ale, twa trasa niewypałem Gdybym wbiegł na przypale wciśniesz czerwony alert Wtedy kumple ze stacji ci pomogą z tym skandalem Wrzucą filmy z telefonów do news'ów i mam przesrane Ja będę miał sprawę, to wyłącznie moja sprawa Tede świadkiem oskarżenia, jak ten oskarżyciel gada I jebaćć tego gada, bo gdy dojebią cię z gun'em To bez wahania wydasz, od kogo masz to chamie Pedał jak chuj, bez dwóch zdań jesteś ścierwem Przerobię twoje tłuste dupsko na mięsną konserwę Dla psów rzecz jasna, rap grany w polskich miastach Spotkasz Tedego, to tę kurwę potrzaskaj [Refren] [Outro] ...Miej tą świadomość, że moja czarna lista... ...Zaczyna się ty kurwoo od twojego nazwiska... ...Mówię co czuję, niczego nie żałuję... ...Gdy podajesz komuś rękę, mów mu wprost, że jesteś chujeem... -Cholera jasna, sami dublerzy, same sobowtóry Czort mnie podkusił z tym Ryśkiem, cholera jasna -Siemka Pede, Charlie psychol z wizytą -Człowieku, czyś ty też zwariował, przecież ty masz być chory No ty jesteś chory, ciężko cho-ry Pięćdziesiąt tysięcy złotych ten dzień mnie kosztował Czy chcesz siedzieć razem ze mną? Jak ci się nudzi to wyjedź, na grzyby pojedź, szlag mnie trafi Tak jest, to jest bardzo dobra koncepcja, bardzo dobra koncepcja Niech pan jedzie na grzyby, niech pan jedzie na grzyby, proszę bardzo -Halo, Rysiek, przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem Przepraszam za te grzyby, ale chodzi o to żebyś nie wychodził z domu -Tak, tak -Posłuchaj -Za jakie grzyby on cię przeprasza? -No ale, ale przecież ja jestem w domu -I bardzo dobrze, że jesteś w domu -Tak jest [Tekst - Rap Genius Polska]