[Zwrotka] Noc, więc wychodzę se na miasto Wrzuty osaczają ściany, miasto wciąż nie może zasnąć Tam widnieje te hasło, tam widnieją te słowa Dawaj wychodź mój ziomeczku polecimy se na browar Raz na jakiś czas me myśli za potrzebą Potrzebuje se pogadać i lubię te ciemne niebo Lubię powspominać tak jak na obrazku widać Dawaj wychodź mój ziomeczku z nami zapalisz se weed'a Kocham powietrze, jest jakieś inne w nocy Miasto ma tętno, choć grubo po północy Nie mają dosyć studenci i studentki I wracają nad ranem tak wyjebani jak dętki Ach te zakrętki, zakrętki, faworki Jedni się tu utrzymali, inni zamieszkują dworki Sztywni jak kołki, napięci lub wygięci Jedni wracają bez zębów, inni szczęście - uśmiechnięci Fury się świecą tak pięknie w takim świetle Latarnie sodowe nagrzewają miasto wściekle Podgrzana atmosfera, nie brakuje przypału I w tym momencie byczki sobie idziemy pomału Tu za bloki napijemy się swobodnie Do klubu nas nie wpuszczą ziomek masz nie takie spodnie A tu jest dość wygodnie, tak jak za czasów starych Końcówka mordki, sorki, trzeba lecieć po browary No więc stary jest ambicja widzę więc pójdziemy wszyscy Znam takie fajne miejsce, bardzo bliziutko Wisły Tam usiądziemy wszyscy i odpalimy lolka A jak psy to spierdalamy ludzie aż nas złapie kolka Sorka, sorka mówią los jest nie fortunny Kocham wolność lecz chwilowo chca ją zabrać kurwy Trzymam ręce Boga, nogi łączę z ziemią się i wierzę Że przez farmazony kurwy życia se nie sprzeniewierzę Zdzwonka, zdzwonka skrótem unikam niewoli Spotkajmy się gdzie zawsze i niech nikt kurwa nie stoi I niech nikt mi nie pierdoli, że biec nie ma siły - ferment Przecież wszyscy niby ćwiczą, co? Tylko przez internet? Chyba, chyba, chyba jest tak Jesteśmy znowu w centrum i znów mam kurwa nie smak Dawaj ziomuś do przejścia i odpocznijmy chwilę Wydzwońmy wszystkich i wyślemy kogoś po promile Noc, nie daje nam odsapnąć Chciałbyś zrelaksować duszę, miasto chciałoby Cię drapnąć Więc spokoju chwilę chciałbyś i to bardzo Lecz wszystko jest tak piękne, że humorem Twoim gardzą Lecz my ziomek się nie damy, mamy plany Jeszcze jedno małe piwko choć nie piję i ruszamy Jeszcze chwilę i poprawią się nastroje Poczekamy na wszystkich i znów wyjdzie na moje Noc, co się dzieje, weź to zobacz Poczuć by określić tego nie da się w słowach Te miasto się rozrasta, rośnie wysokość miasta A wraz z tym wszystkim rośnie napierdolona chalastra Jazda, jazda ostre tańce, tańce Nocne wypady, eskapady, powroty nad rańcem Nurki, furki i naćpane zasrańce Jakimś gównem pół na pół, przeważone na szalce Ludzie w ciągłej walce - widzisz to moja mordko? Ludzie śpią na ławce, chociaż niech śpią na słodko Nie uraczę go szarlotką ale tym co mam przy sobie Jak obudzi się to będzie wiedział - podążać z Bogiem Polski rap mym logiem - P56 Label Tuż za rogiem jest fajna miejscóweczka na przerwę Więc zaraz się tam przejdę, więc się przejdziemy zaraz Za moment, bo koleżka podjeżdża teraz pod garaż Chcę pogadać, noc, noc, taka piękna też se wyszedł Muzyka tak rozjebana na full, że wóz się kołyszę I proszę co ja słyszę, fura gaśnie, z nami idzie Ma parę minut jeszcze zanim do domu przyjdzie Noc, która to już jest godzina Nikt nie patrzy na zegarek - czas jakby nie mijał Wszystko sija i my na osiedlu dzwoni numer Tak kochanie wracam i dokładnie to rozumiem [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]