Whiskey z colą, połączenie dla laików Coś jak Heatrow-Okęcie, loty dla kwitu A ja tu nadal na wietrze tak jak palmy w Cali Patrze na te cięte zwroty, jakbym kurwa widział Kalisz Prują się do mnie jak pończochy, u kurew w pracy Bo nie daję tego gówna na jebanej złotej tacy Jestem inny niz każdy nie rozkminisz charakteru Bo zastyga jak grób przy klejeniu nowych tekstów Nie możesz mieszac interesów z rapem, nawet Jak jakość wersów wykracza poza lokalne granie Dopóki dwójki na pętli nie rozjebią tych na szczęce To jest low end chlopaku, kazdy tu czeka na wiecej i ja Wierzę, że kiedyś sie opłaci na foni te flow Mam gonić narwany wciąż, wole wpadać w Nirwanę bo Sie staram nadto dać tu czas drogim zegarkom Zapaść w jakiekolwiek, zapamiętaj kto rządzi grą Tej próby czasu nie przeżyjesz z ujebanym g-shockiem A z trackiem co pozna więcej niż głupi pasek odtworzeń Wersami na ustach, podziwem na twarzy nie rozumiesz To jakim kurwa prawem masz mi wyznaczac kierunek Chuj mnie kstyki nie przeżyją wielu epok Jestem z miejsc gdzie zawsze recenzentem jest beton Czy sie przyjmie czy nie to, czuje perspektyw mase I wiem ze zmieni sie w końcu coś z nastepnym trackiem Sie nie tłumacze, nie wiem co to jest wstyd Pisze w kurwe i uwazam, to sa moje plodne dni Ziomki nadal glodne tych zwrotek dzis pójdziesz w pyl Jak wierzysz w reinkarnacje czas bys znalazl nowy byt Nowy bit na track chce miec kwit na wjazd do miejsc gdzie jeszcze nie było nas To nie wyscig a swoje miejsce mam nie dam tego jak szacunku szmatom Desperatów? paru by sie znalazlo Ale dzis patrze na nich tylko z wyrazna pogardą W środku flagi bez masztu, to ich jazda bez trzymanki To nie ja to grawitacja złamie ich karki Jestem ostatni schodze stad jak kapitan Ostatnio ruchy tylko po to zeby zwiekszyc kapital Dla mnie ciagla lipa to przypał wiec sie nie tykam Popularnego w tych rejonach sposobu zycia Wchodzę jak pajak zrzucam nic porozumienia Po rozum biegaj jak linijki na drobne rozmieniasz Nie minelo wiele czasu ja pare poziomów ponad tym Co pare miechów gralem temu tera jestem bardziej kumaty Tej zajawki nie wyrzekłby sie typ taki jak ja co dzien W dzien pisze wers puszcza w siec etos pracy mej 30 stopni w cieniu jeszcze troche oleju w ogień Wrzuce by z cienia wyjść, mam go za dużo w głowie