Lanek - Reset (Freestyle) - Iskra #14 lyrics

Published

0 251 0

Lanek - Reset (Freestyle) - Iskra #14 lyrics

[Intro] A gdyby tak dało się zresetować karierę Wjechać jako młodziak z nikąd teraz na scenę? Bez przypałowych klipów, zwrotek żadnych wyjebek Da się i to właśnie teraz się dzieje, RESET! [Zwrotka 1] Jak się wbijam to chce tylko rozerwać bit na strzępy Zejdź mi z drogi jak nie chcesz być następny Moi fani usłyszeli, że dziś można ściągnąć płytkę Biorą lapka już na prawy bok, żeby poszło szybciej Moje czyny to materiał często jest na skecz Ale przegram życie tylko jak se zrobię backup zdjęć Każdy mój wers to materiał jest na skrecz W opisie link do acapelli, możesz rezać, bierz Nagraj jak kręcisz blanta, palisz i się niszczysz Potem puść od końca do początku - tak się odkuliśmy Mamy ochotę wszystkich wyrwać, wyrzucić z rapu Teraz patrzcie przez pryzmat iluminatów Już dekadę nosze góry żeby zgarniać forsę Gdy dla was za wysokie progi to te zwalniające Miną lata nim do mojej wiedzy NASA dotrze Czas pokazać dominacje kurwa raz a dobrze Ciągle robię progres aż mi przebił gumy bo chciał więcej W rapie nie ma stałych tronów, ciągle nowe są kadencje Więc jeśli tracisz konsekwencje i wypadasz z rytmu Poznaj swoje nowe miejsce, no i się wyrażaj synku Bo legendą byłeś wtedy kiedy byłeś nią Dziś okaż respekt nam, albo dziwko wyjdziesz stąd Szybko zutylizuje was skurwysyny Mam knajpę dla kanibali i burdel dla nekrofili Oo, szukaj ulotek za wycieraczką Fajne gracie koncerty, wytnę ten cały las rąk My nie podkradamy fanów im fituringami My ich wszystkich po prostu kurwa pozabijamy Równam do najlepszych, Drake, Meek Mill, Nicky, Big L A jak szukam konkurencji to tylko u siebie w teamie Mógłbym oddać rapsy, na jakiś ogromny kanał? By za parę wyświetleń więcej to ktoś na tym zarabiał Jebie to w pysk, bo raperzy z moim fejmem Zwykle hajsu chuja mają, bo im wszystko doi lejbel My wjechaliśmy z pomysłem, długofalowym I gdyby nie lata biedy, bym dzisiaj gówno zarobił Bieda piszczała jak sucha kreda o tablice Miałem to głęboko w chuju, zostawiając wokal w bicie To zawsze była gra o życie a nie hobby w weekend I wciąż mam to z tyłu głowy tak jak potylice Rozpuszczasz farmazony, hajsu nie wypłacasz? Kto pod kim dołki kopie ten sam w nie wpada - grabaż A, jeśli na szali jest akurat moja forsa To się nie pierdole w tańcu morda, John Travolta Możesz się kurwa pruć, że to tylko gierki słowne Ale w tych lyricsach masz nie jedną i nie dwie historie Po JEBEMNATO niejeden matoł ma za krzykaczy Nawet C3PO im tego nie przetłumaczy Mój rap się odbije echem #wojny tutsi-hutu Ich niech się odbija echem pustych klubów Bo nasze wersy, to frustracja co w nas wyrasta A nie spierdolona inwazja na gimnazja Nie chcesz wiele, odrobinę szczęścia chcesz dla siebie Tu gdzie każdy marzy tylko o tym, żeby mieć marzenie Od dłuższego czasu moje życie bardziej melo niż dramat Albo 2 piwa do snu, a nie snucie po barach Echa rozstania, jedna zasada apropo łóżka Nie ważne z kim się trzyma, ważne że ze mną się puszcza Niejednej złamałem serce, jak makaron na jebemce Co one chciały ode mnie? Pierścień jak power rangers? Dzwonił telefon, co wieczór i jak tam morda lecisz? Traktowałem swój organizm jak kosz na śmieci Rwałem filmy, jakieś pizdy, uwiódł mnie szept demonów Ale nigdy nie spróbowałem pixy czy mefedronu Raperzy chętni by nauczać, życia ad hoc Niech lepiej wymienią ten olej w głowie Co 15 koła wydane na koks Sam zobacz jacy zajechani ziomuś Dla nich stłuc lustro to jest 7 lat spokoju Sam trochę się, boje być normalny, szczęśliwy Bo to w depresji zawsze pisałem najlepsze rymy I przyrzekam, jak mi siądzie na jakość to się do piekła spuszcze Wiesz im lata chudsze tym rymy grubsze Pamiętam czasy, gdy to było dla mnie sajens fikszen że obcy gwałcił Ripley A teraz patrz na statsy, nie ma szans na zjazd na saksy Chyba, że znów koncert w Anglii, to mój modus operandi [Outro] Jak dobrze urodzić się na nowo Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska