[Zwrotka 1] Po mojej stronie racja choć nie stać mnie Nie chcę mieć dwanaście prac jak jebany Herakles I pocieram wskazujący o kciuk A scena od razu sączy sos mój No beka wniosę więcej niż tu złapię Sam zawsze się pultam o tych filistrów w rapie U mnie spoko inni wyszli wierz mi z formy Tak jak kiedyś szanowałem ziom tych polskich bezprizornych Oni chuj w nich i położę na grób znicz Chce czuć chill nie całe życie kupczyć Nie jestem z tych co im tato nie pozwala Nie jestem z tych co im baką jebią jaja Jestem pomiędzy- suko wolny Bo piszę wersy i dobrze bombi Robię rap który otrze się o diament Nie mogę w to nie wierzyć już jakbym przeżył teofanię Mój to progres i tak lepiej od tych ludzi Tych co mają problem zawsze tylko z 62 Bez żadnej wczuty nie chcę przełknąć goryczy I po tylu latach jestem lekko stronniczy