[Refren] x2 Pochodzę z miejsca, gdzie wóda i kreska To co dzień napędza tych typów z osiedla To wchodzi już w krew, tamta stała agresja, na wersach i wjeżdżam na bit jak bestia Adrenalina u każdego w żyłach, choć każdy przeklina wciąż tą jakość życia Lawina przykryła nie jednego typa Ambicja wyryła na psychice piętna [Zwrotka 1] Wychowany jak każdy kto wyszedł stąd Nie zarobisz nic jak nie pobrudzisz rąk Najłatwiej je u nas pobrudzić krwią Ale paru zdołało obrócić los Więc mam to we krwi, gram agresiv Wysokie tętno i adrenalina poznasz mój stan po moich źrenicach Poznasz [?] po twoich unikach Pytasz dlaczego nie uczę Cię życia? Nie będę sprzątał po twoich rodzicach Po za tym szkoła, ziomali ulica, któraś opcja się sprawdza zazwyczaj Mój [?] to tylko i [?] muzyka, jak nastrój taka siła oddziaływań Zastój nie mieści się w moich słownikach Zaciśnięte pięści - atakuj, wygrywaj Nikt się nie pieści bo to jeszcze rap Choć nie mówię, że sam tu nie pieprzę ram Szczerze mam to gdzieś, że chcesz nas Zamknąć w jednej ze swoich szaf Zrób mi przejście bo biegnę sam Miałem szczęście na wyciągnięcie łap Mógł tu utonąć już każdy z nas Ktoś był silnym ogniwem lub zasnął tam [Refren] x2 Pochodzę z miejsca, gdzie wóda i kreska To co dzień napędza tych typów z osiedla To wchodzi już w krew, tamta stała agresja, na wersach i wjeżdżam na bit jak bestia Adrenalina u każdego w żyłach, choć każdy przeklina wciąż tą jakość życia Lawina przykryła nie jednego typa Ambicja wyryła na psychice piętna [Zwrotka 2] Przestań! Mówić mi, żebym zrobił przerwę na parę chwil Przez rap! Mam więcej sił, żeby w końcu pokazać każdemu kły W gestach! Odnajduję rytm, nawet [?] czuję się jak nikt A jednak wreszcie jestem kimś, to zaparcie zawdzięczam tym czasom złym Mam fason w tym, jak Mason styl, jak z klasą wejść, jak z klasą wyjść To się liczy w tym a nie stamtąd zera determinacja tworzy rapera Im więcej walczysz tym więcej zabierasz Proste zasady nie wielu przestrzega Prawo zemsty to prawo istnienia - albo cierpisz albo to zmieniasz Wilki i owce - sztywni jak gorset naiwni jak dzieci Za szybki postęp - i wylatujesz bo za słabo lecisz W publice wciąż nie odróżniają tego syfu od perły Do tego dążę a jak nie zdążę to ktoś inny zajmie mi miejsce od ręki [Refren] x2 Pochodzę z miejsca, gdzie wóda i kreska To co dzień napędza tych typów z osiedla To wchodzi już w krew, tamta stała agresja, na wersach i wjeżdżam na bit jak bestia Adrenalina u każdego w żyłach, choć każdy przeklina wciąż tą jakość życia Lawina przykryła nie jednego typa Ambicja wyryła na psychice piętna