Kuban - Chillout lyrics

Published

0 156 0

Kuban - Chillout lyrics

Otwieram się na siebie... [Zwrotka 1] Otwieram się na siebie i teraz chcę powiedzieć że to jest wypowiedź szczera, a nie jakieś pierdolenie Odnajduje Eden, w sumie chuj za jaką cenę Nie liczy się umiar, puszczam to już coraz szerzej Kuban na antenie i posłuchaj teraz dobrze Jadę każda ścierę i wycieram nią swój pot wiesz? Kto ma takie flow, ee, kto ma taki podtekst? Pierdoli normę i pierdoli kto ma formę Chcesz mnie poznać? Po to jest ta zwrotka Wieczory mnie niosą godzinami tutaj do gwiazd Nie pierwszy raz, naliczyłem chyba z siedem Jak chciałem wiać w tym tygodniu jak VNM ej, czas stanął Wal śmiało jeśli chcesz zobaczyć jak na dniach wchodzę na salon Wierze w moje karty, teren jest otwarty Potem prześle SMS-em jak wygląda życie z bajki [Ref.] Czasem trudno ustać, na sen jest wymówka Godzina już późna, a tu przy kolumnach uczta Za dużo myślę i za dużo mam ciśnień środkowy palec chujom tu od sceny opoczyńskiej. x2 [Zwrotka 2] Nasłuchałem się w życiu jak niby wiele można Zaraz przychodzi finisz i nie wiem po co ta zwrotka Czy mówię do siebie, do kogoś czy czasem w ciszy Brzmi tak samo, więc szczerze nie ma różnicy Czujesz się na granicy, a pytań sam już nie liczysz, tu Nawet nie słychać i nie ma tu żadnych wizyt Mój mały świat, który lekko się zawala Mówią, że już dorosłem i trzeba się zbierać zaraz Mały strach przed jutrem, naginam nad biurkiem Nie wiem co to finał, zdziałam wiele zanim umrę Parę wersów mam, palę do tekstu i sam Będę szukał kurwa sensu i przeszkód żeby iść spać I co? Trzecia w nocy w bani nadał tłok To przeszywa cię na wskroś, możesz słuchać cały rok Po tylu latach nawet nie chce mi się myśleć O tym co jest oczywiste, a co już mam w piździe [Ref. x2]