Kuban - Bez ustanku lyrics

Published

0 147 0

Kuban - Bez ustanku lyrics

[Zwrotka 1] Bez ustanku pytam co ma dla mnie Pan Bóg Dzień w dzień żartów w chuj i odczuwam zastój Nie połapię się sam już, czyste konto w banku Wyczyściłem hajs, chuj, przejdę się do parku Dzisiaj wszystko naraz, wkurwiam się od rana Twarz zdegustowana tylko sięga po zapalar Pizda, a nie dobry dzień, igra sobie suka, wiem A jakby ktoś szukał mnie, zacząłem po szluga bieg Zgubiłem całą paczkę jakby było mało Kurwa, ja mam zawsze tak, że gorzej się nie dało No dzisiaj idzie słabo, ale chyba jakoś zleci Złość jest jak balon - jedyny lek to są blety I ile można myśleć o tym samym stary To jest inny wymiar, my się już nie dogadamy Raczej nie da rady, bym ja się nie odezwał Coś mi nie pasuje, ehh, sunie się komentarz [Refren] To proste, że każdy zauważy własny schemat Czas dojrzeć i dodać coś od siebie do brzmienia Wielu myśli, że obowiązkowe są korzyści To brak ciśnienia przynosi zyski dla wszystkich. x2 [Zwrotka 2] "A jednak da się" - tak powiedziała mi pani przy kasie Gdy ja tam pracowałem, by nie zarabiać na gra**ie Tak stracę zasięg, a ja mam swoją trasę I idę, bo nie chcę żeby mnie brali za szmatę To jest słaby patent, nie biorę go pod uwagę A nigdy jeszcze raczej nie myślałem w tym temacie A żeby wyjść z gnoju, to trzeba iść do przodu żeby już żyć ziomuś na wysokim progu Nie posiadamy chromu, z buta lecimy do domu I ze wszystkimi sojusz utrzymuje na morzu Opanujemy globus, pierdole taki dozór Zbij pięć, trochę dorzuć, weź tytoniu i rolluj To codzienny zestaw, porcja kalectwa Z nudów, to nie ma nawet szumu jak się zesrasz Nie mów mi wyluzuj, tak to mów do dziecka Mi wystarczy to już dziewiętnaście lat pomieszkać [Tekst i adnotacja na Rap Genius Polska]