Kuba Knap - Rap zwariował lyrics

Published

0 182 0

Kuba Knap - Rap zwariował lyrics

[Intro: Kuba Knap] Wszystko zwariowało dookoła, wszystko... [Zwrotka 1: Kuba Knap] Jak znasz ten podkład to weź nie wysiadaj Choć rap zwariował w dwadzieścia trzy lata Pamiętasz jak? To takie proste Jak nie to weź nabijaj lufy full towcem My mamy dobry czas, Ty się synu spinaj Lub podpal spliffa od grilla i wyczuj klimat Szlifuj stilo, a nie komuś kija Bo życie to gra, jak poker, nie pierdolony bilard Trzeba coś ściemnić, zamiast się obijać Kolejkę po prestiż sprawnie omijam A wszystkie klęski dobrze wspominam Bo co to za klęski, skoro wciąż to wygrywam Kością niezgody jestem Gościem od brudnej roboty, ale czystych zleceń Płynę se, jak Costner po Waterworldzie Gdzie świecę jak fosfor, nawet upierdolony Ciecie, chuj mnie obchodzi, że we łbie macie Znów, że ten skurwiel znowu to zrobił Sztuczne poglądy i durne podchody Tabloidy dla których cudze życie to zdobycz [Refren: Kuba Knap] Rap zwariował w te parę lat Jak świat, co zgłupiał w 25 lat Ziom sprawdź (sprawdź to sam) Sam, joł, joł [Zwrotka 2: Kuba Knap] Prawda mendo przytłacza A to atrapa i na prawdę ciężko jest się w tym połapać Szczyt to jakaś ściemniona padaka Mi to lata, bo to struktura kiblowata Płonie [?], Ty też turlaj bata Lub strugaj durnia gdzie indziej, bo zajebę z drewniaka Jak Andrzej [?] niż myślisz Na chandrę polecam zwitek z liści Downie, żeby krzesać iskry Z całej pety, normalnie liryczny blitzkrieg Gówno jestem, a nie Pezet A na wolno ładnie jeżdżę Jak na kogoś, kto się stara nie za chętnie Mam za sobą całą gwardię, a działamy niezależnie I choć powtarzamy rzadziej picie to jest refren Możesz to wyłapać, to jest napad Myślą krążę szerzej z każdą szyszką z krzaka Co ją jaram z kliką widząc kosmos przez mikroskop Trza było liznąć świata King Kong, marna twarz, małpa wraca Dumnie nosząc krzyż Polaka Obracam syf w spranych czapach W blask i platynowy nakład, szafa gra, joł [Refren: Kuba Knap] [Zwrotka 3: Kuba Knap] Zabawna sprawa, nawias Wiem co i jak odpierdalać, nawias Maniana wstawać chcę z brzaskiem lata Mieć górę siana, las drzew, jak rąk Skąd bija znajoma fala Morze możliwości czeka Moja tratwa sklecona na patencie płynie bezbłędnie Więc się uśmiecham pięknie Trzymam pecha za gardziel Na tratwie trzęsie, ale to rzeka życia Żywa rzeka, więc nie narzekam Jestem stróżem swojej duszy Ale nie chcę szczekać jak klecha Pojebusy nie wiedzą jeszcze co ich czeka A ja brnę na przełaj, jak przez mgłę Czuję oddech istnienia Więc kręcę korbę i na przemian gram role Jak teatr pokoleń, będę sobie leciał, joł [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]