Kuba Knap - Nie skumasz jak to jest lyrics

Published

0 117 0

Kuba Knap - Nie skumasz jak to jest lyrics

[Produkcja: Bonny Larmes] [Zwrotka 1: Ten Typ Mes] Kolega mówi mi: "Tyram tak często w weekendy Kiedy otwarte są kluby i zamknięte urzędy I już nie wiem którędy trafić do własnej łazienki Bo po dwunastu godzinach w pracy taki mam mętlik A wy? Dzwonicie do mnie, że raczycie się cydrem Delikatnie podkurwieni, że ja znów nie przyjdę Sugeruję więc wtorek albo czwartek, ale ten gest Nie pasuje nikomu, nie kumasz jak to jest" Albo zmieniając źródło Widzę jak kumpel uprawia życiowy moonwalk "Mieszkam z matką", mówi: "Ona ma tylko mnie I każdy wokół opowiada jak do góry się pnie A ja tkwię, bo ona chora, ale sorry Jak w sumie zdrowy człowiek może być całe życie chory Lecz jeśli odejdę popłynie rzeka łez Więc nie mówi mi, co mam robić, nie kumasz jak to jest" [Refren x2: Ten Typ Mes & Kuba Knap] Stary, nie skumasz jak to jest, nie skumasz jak to jest, nie skumasz jak to jest To wytłumacz jak to jest, wytłumacz jak to jest, wytłumacz jak to jest [Zwrotka 2: Ten Typ Mes] Znowu czytam: "Nieco się spóźnimy." Myślę "Co jest?" Nie pamiętam, bym zapraszał obydwoje Ale wiem, co mówił ten wierny ziomek "Ja nie mogę w ogóle nawet usnąć poza domem Gdy nie czuję jej oddechów, jakbym wypełniał płuca gazem Każdą decyzję podejmujemy razem Tysiące fochów, miliony uśmiechów, każdy test Zdaliśmy nie bez walki, Ty kumasz jak to jest?" Inny z kolei partii samotników, beton Nie mieszkał nawet tygodnia z kobietą Pierze sam, zmywa, zarabia, wydaje, przepija Wyrywa, porzuca i z kłopotami się nie mija I czy płaci rachunki czy jara blanty do TV Trwam Wszystko, co robi, robi absolutnie sam Mówią, że dziwaczeje, a on bierze mnie na stronę, mówi: "Mes Ty chyba jeszcze kumasz, jak to jest?" [Refren x2: Ten Typ Mes & Kuba Knap] [Zwrotka 3: Ten Typ Mes] Młody zwierza się; dorosłość to jakiś wyrostek Nie wiadomo czy się babrać czy olać póki jest dobrze A gdy dopada z bólu nie możesz nawet bredzić Zresztą na większość pytań dalej nie znasz odpowiedzi Może tak, może srak, może sam, może z nią Może szkoła, może praca, może escape, może dom? Pomysłów sto, jeden deadline i cierpliwości kres Pamiętasz te rozkminy? Nah, już nie kumasz jak to jest Jest już na świecie syn mojego kumpla I z osiemnaście lat będzie trwać ta runda Ziom lubi resety, stety/niestety, wrócić rano Odkąd został ojcem to nie uległo zmianom Muszę siedzieć na placu zabaw z moim szkrabem By nie płakał potem jak baba, liczył i znał alfabet Nie musi wierzyć, ma zrozumieć God Bless! Tyle zadań rodzi stres, Ty nie skumasz jak to jest Mnogość stylów życia relacji raczej nie spaja, pracujmy chociaż nad Tym by nas nie oddalała, moim ludziom chwała! Moim ludziom w Chorwacji: Hvala!