Kuba Knap - Damn, Odleć lyrics

Published

0 111 0

Kuba Knap - Damn, Odleć lyrics

[Zwrotka 1] Urodziłem się facetem, nie kurwa artystą Mam klarowne cele, nie pozwolą mi zachłysnąć się Wchodząc na scenę, choć to marzenie, jestem sobą Do bólu, nie pozerem, co chce się podobać siksom Chłopska krew w żyłach, zasady na przedramieniu Jak [?], mówię, jestem Kuba Knap człowieniu Nic więcej niż to, bo nazywam rzeczy po imieniu I wywalę na wierzch wszystko, czego ty przez wstyd byś nie mógł Nie robię z siebie prawilniaka, kurwa mać, stróża zasad Nie szukam braw, wolę szukać własnych wad Ale tak by nie przepraszać co weekend za ten [?] W pogoni za lepszej jakości szczytem, jeśli wpadł mi hajs Twardo na ziemi, choć jestem łajzą boy I piję wódkę jakby urodził mnie Śląsk, znasz to boy Wpadnij na tydzień jak myślisz że to hasło, boy Alko apostrof reprezentant, to już czas lecieć stąd [Refren] x2 Damn, odleć, znasz mnie, problem? Damn, odleć, znasz mnie, problem? Damn, odleć, znasz mnie, problem? Piona dla pilota bo wie co dobre [Zwrotka 2] Uwaga mówi pilot, jakbym się kumał ze spitą, dobre Nie bardzo wierzę w tę znajomość kiedy patrzę w portfel Waluta mnie nie lubi, mówi Kuba jesteś głupi Ja już muszę lecieć, choć to se kupisz w sklepie szlugi Jeden z drugim nie namówi cię na jedno piwko przez to Mówię co ty, picie za cudze, u nas to codzienność Też lubię pomarudzić na siebie, nie po polsku Wiem, daremna nauka bez wyciągniętych wniosków Nieuchwytna od trzech lat, flota Co nie znaczy że nie mogę spać, po nocach Bo podejście trochę mam jak kloszard Lecę, chwila, spadam, wolę tak niż stać i szlochać Do nagrywek bodziec mam, jestem kurwa ogarniaczem Kiedy płynę topię hajs, nie potrafię żyć inaczej Lecę na żywioł, bez zabezpieczeń, licząc że na krzywą jaźwę, w rapie na pensję się załapię, boy [Refren] x2 [Tekst - Rap Genius Polska]