[Zwrotka 1: Koras] Z wyrębu wiózł wóz drzewa podczepiony do traktora W swojej wsi uchodził za zwyrola Dużo pił, bił babę, nie, on ją katował Skrupułów nie znał i niczego nie żałował Zarośnięty ryj, od szyi po same oczy Grubym, rudym zarostem liczne blizny chował W dzień, zmrużone brwi, śpi z otwartymi Marian Bełbot, tak nazywał się drwalocham Dziś jadąc i waląc setę, w rowie widzi furgonetę Zalewając sobie sweter, czterem trupom kiermany trzepie U jednego wyczuł puls, dookoła gazem jebie Nieprzytomnego wrzuca na wóz i do domu jedzie [Zwrotka 2: Fu] Stary wjeżdża do domu, kładzie gościa na stole Obserwując go dokładnie, upaja się alkoholem Okazując się przy tym wyjebanym psycholem Chłopak po wypadku jest w szoku, z rozbitym czołem Uświadamia sobie młody, że znajduje się w chacie Nie wygląda to dobrze, przy tym zesrał się w gacie Maniek patrząc na niego ostrzy siekierę na blacie Piątek trzynastego, tylko w wiejskim klimacie Sytuacja niezdrowa, chujowa, bo jest patowa Najgorsze jest to, że zgredzik przejął jego towar Narkotyki by sprzedał, zaczął życie od nowa Nalał wódy do szklanki i krzyknął "Sto lat!" Przemówił do niego: "Zajebię Ciebie małolat!" Przeginasz dziadek, oddawaj towar, to jakiś żart Lepiej do mnie nie podchodź bo skręcę Ci kark Dziadek ruszył na niego, gdy nagle na ziemię padł [Zwrotka 3: Juras] Zgred w gumofilcach potknął się o dywan Sam nawarzył piwa, walnął mordą w zmywak Chłopak się zrywa, chwyta siekierę w panice Zgred się dźwiga i przyjmuje strzał prosto na cyce Gleba, zgreda nie ma, trup na miejscu Denat, ups, nie lekki temat, chłód i czarna ziemia Czas zawijać graty, nie zwątpić, a działać Pozacierać ślady i pozbyć się ciała Łatwiej powiedzieć, trudniej to wykonać Stres, emocje, później porzygał się przy zwłokach Kiedy ochłonął, myśląc o typie z goryczą Wtedy usłyszał jak głodne świnie kwiczą Świnie jak rój szarańczy - żarły dokładnie A w radiu leciało "Ona tańczy dla mnie" Chłopak poszedł do szopy, kiedy pozbył się ciała Wsiadł na motor Komara i powiedział "Spierdalam" [Zwrotka 4: Pono] Drogowskaz "Warszawa" napawa go optymizmem Lecz zamiast zobaczyć światła miasta zobaczył policję Która macha lizakiem, jakby chciała złapać Komara Komar zamiast zatrzymać się to drugi bieg odpala Szala pościgu przeważa jednak na stronę policji Nagle, chłopak wymyślił jak być na Komarze szybszym Tak jak w "Za szybkich, za wściekłych" zredukował na pierwszy Zdążył wyhamować i pierwszy zakręt im spieprzył Kiedy zwiększył prędkość w terenie zabudowanym Miał już prawie pewność, że znów jest obserwowany Nagle wybiegają chamy, co stali tuż za pachołem Zdezorientowany odbił na pobliską szkołę Na szkole stali tacy jakby nagrywali rap Kiedy na nich wpadł, słyszał tylko "Weź go łap!" Nagle zgasł mu Komar, zdołał tylko schować towar Gdy kątem oka widział lecący już w niego browar [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]