Jeszcze mamy, o czym krzyczeć Nikt nie zaszyje nam ust W codziennym gwarze i o wieczornej porze Z ust wypływa lawina słów Co ważne jest, co po pierwsze Kto partyzancki zerwał chrust Jak ciężko mówi się z przyłożonym Rewolwerem do ust Jak rozbiegł się tłum I zwinięto sztandary A cesarz i król nie zmienili ról Zza rogu historii słychać fanfary I kiedyś na pewno wrócimy tu znów Co warto jest, co nie warto? Kto kradł owoce w ogrodach? Ten sam mamy cel i te same mundury Stąpamy po tych samych schodach Nikt nie odważy się nas dzielić Na tych, co bardziej na tych, którzy mniej Mówca z krzyżykiem pan ze scyzorykiem Nie podzieli nas za grzech Rozbiegł się... Raz jeszcze o tym, co było, co będzie Co powstało kiedyś i trwa Jak młody poseł zasiadł w urzędzie Piastował urząd i kradł Jak ludzie wybiegli do okien Jak pootwierały się drzwi A my z transparentem staliśmy za zakrętem Gdzie pierwsza ulica przecina drugą na krzyż Rozbiegł się... Jeszcze mamy rewolwery Przedłużmy więc noc jak się da Sumienia niegrzeczne łopoczą na wietrze Każdy wie to, co wiedzieć ma Jutro miasto zakwitnie, jak co dzień Ciemną i jasną stroną pnie się wzwyż A my spotkamy się znów przy urzędzie Gdzie pierwsza ulica przecina drugą na krzyż