KOLIN - ZABIJ ICH (feat. Mija) lyrics

Published

0 121 0

KOLIN - ZABIJ ICH (feat. Mija) lyrics

[Refren x2 - Mija] Zabij ich O błagam zabij ich Mam tego dość Zawiść i złość Płoną w nich wciąż Zabij ich zabij ich zabij [Zwrotka 1] Młody raperze, jaki raperze? Młody hejterze, mówię to szczerze Wiem że więcej piszesz postów w Internecie Niż tych ponoć tłustych wersów na papierze, leżeć Wciąż nie wierze, ale do mnie dociera Frustracja, niemoc i zazdrość ich zżera Wiem, że pomijasz Trójmiasto gdy najlepszych wymieniasz Lecz dzisiaj to zmieniam Odgrzewają kotlety, mówią na to podziemie Niestety z ich ust brzmi to jak usprawiedliwienie Podziemie? Traktują to pojęcie jak ścierę Zabij ich krzyczy do mnie sumienie Mówią mi to ludzie, którzy czekają na przebłysk Mówią słuchacze, którym puszczają już nerwy Idą na nasze koncerty, słyszą w nas nadzieję Ja znam ich ból znam cenę, biorę front, przejmuję scenę [Refren x2 - Mija] Zabij ich O błagam zabij ich Mam tego dość Zawiść i złość Płoną w nich wciąż Zabij ich zabij ich zabij [Zwrotka 2] Gniew rodzi gniew, nienawiść, nienawiść Ty tym pałasz, a teraz musisz sobie z tym poradzić Kilku gości właśnie zjada paznokcie, dobrze wiedzą Że każdy kolejny wers może zakończyć ich sezon Kółko wzajemnej adoracji się kręci Nie mają wyczucia więc do plucia są pierwsi Wrzucają do sieci co popadnie I boli ich że nasze nagrywki przez tyle lat były tajne A kiedy Chemol Kolin uderzyli z bomby Okazało się, że te numery ich zamiotły Trzeba coś z tym zrobić trzeba działać Bo jedna z drugą pała chciałaby mieć to co ja zgarniam od zaraz Ponoć nic nie znaczę jeśli z nimi się nie trzymam Kotku spokojnie ja nie muszę ich zabijać Wystarczy, że nagrywam i robie to właśnie tak Nie mają szans, bo nie mają wpływu na mój rap [Refren x2 - Mija] Zabij ich O błagam zabij ich Mam tego dość Zawiść i złość Płoną w nich wciąż Zabij ich zabij ich zabij [Zwrotka 3] Gramy suport, realizator ma nas w dupie Stopa, która ma kopa jak młot tutaj nie łupie Typ ma tupet, ale to umowa nie pisana Że gwiazda ma zabrzmieć lepiej, nawet jeśli to chała Jakiś pismak, siódme poty wyciska Że widział nas z bliska, chce sprowadzić nas do bruku Ale zaraz wychodzi na jaw jaka z niego pizda Bo Ci co życzą nam źle to jego ziomki na facebooku Nie licz, że w tym mieście bezinteresownie Ktoś Powie na głos, że to co robisz jest dobre Ja nie liczę, ćwiczę, staje się wyżyną Której w konsekwencji, sukinsyny, nie da się pominąć Mów co chcesz, pisz co chcesz Nagraj na mnie numer ziom, z chęcią Cie zjem A co do zabij ich, wolę ich strawić dziś Bo nic mnie tak nie bawi jak widok tych skwaszonych min