Kobra - Legendy lyrics

Published

0 268 0

Kobra - Legendy lyrics

Właśnie tak! Kobra, Gandi Ganda, DJ Creon! Powiedz ile jesteś w stanie zrobić! Ile jesteś w stanie zrobić? Żeby stać się legendą?! [Zwrotka 1: Kobra] Suko, to FTM, żywe legendy tutejszych ziem Mój rap to prawda, nie fantazja jak jebany lem Zero ściem, jestem głosem tych pieprzonych ulic Możemy pokierować losem tych pieprzonych ulic Głoszę prawdę ulic, mówi Kobra Prawdziwy MC, połączenie zła i dobra To jest jak fobia, czujesz strach przed prawdziwym życiem Ja wchodzę pewnie w nowy dzień i kolejny tydzień Chłodny Styczeń, kolejne święte wersy Z dala od przepychu i komercji, z dala od skurwieli Nie szczerych zawszę poznam na mile I gotów jestem pozamieniać ich życie w Thriller Z Gandą idę wyznaczoną drogą, skurwysynu Chuj do dupy wszystkim moim wrogom, skurwysynu Jestem Sobą, skurwysynu, legendy żyją wiecznie Koniecznie chcę być jedną z nich, skurwysynu! [Zwrotka 2: Kobra] Swego losu nie oszukasz, nie czas by budować armię To jest wojna, to czas by budować armię Silni duchem, szacunek budzić każdym ruchem Przed nami uchyl czoła, skurwysynu okaż skruchę Jesteś trupem, choć jeszcze niewiesz nic o tym Życie śpiewa smutne wersy Polskiej noty To Fataem, liga dżentelmenów z mikrofonem Tu słowa wiją na ich głowach cierniową koronę To koniec! Słyszysz koniec, nie ma już nic dalej Widzę twoją twarz w martwych dusz karnawale Złóż ofiarę, niewinna płynie krew Nasz hip-hop oddzieli dzisiaj ziarno od plew To szatańskie wersy, niczym Lil'B i Hyde To mój pierdolony smak i ucieleśnienie zła Skurwysynu, przeklęci niczym Damien z Omenu I to moja dobra wola, że dożyłeś do refrenu! [Zwrotka 3: Gandzior] Siema chłopaku, to miasto legend rapu Najlepszych smaków, bulwy pyr nie buraków Więc ryj zamknij wachu, Kobra Fataem Gandi Park na tym tracku, bez żadnych ściem Robimy rap dla kozaków, na jednym szlaku Poznań na Zachód, dla słabych wiele strachu Dla wiernych mamy miłość w wielopaku Nie ilość tylko jakość, dla nas niezna Chicken smaku Zapakuj dupę w troki, nie podskakuj szczeniaku Bierzemy Cię na dół, nowy (?), traktuj na poważnie W mordę bym Ci napluł, pierdolony błaźnie Bo z całego zestawienia, wkurwiasz mnie najbardziej A największy jesteś twardziel, jak se włączysz wyobraźnie Bo nawet kiedy patrzysz w lustro, myślisz "co za paździerz" Nie jestem bóstwo, więc nie podnika jak Papież Z tego wynika, że jestem skromny facet raczej Na legendę bez zapisu, wiesz o co chodzi Maciej? ( Wiem o co chodzi bracie!) [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]