Klyza - Nigdy lyrics

Published

0 101 0

Klyza - Nigdy lyrics

Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole Nigdy nie uderzę dziecka i kobiety tak samo Nigdy nie chciałem Cie zranić moja Kochana Mamo Nigdy nie byłem draniem, nigdy nie byłem zły Nigdy nie zrobiłem nic po czym zszedłem na psy Nigdy nie przestane pisać, bo to dał mi sam bóg Nigdy nie zmienie wartości chociaz kurwa bym mogł Nigdy nie bedzie tu, tak jak być tu powinno Nigdy nie zmienie swej drogi, miałbym znaleźć gdzieś inna? Nigdy, przenigdy nie udawaj nikogo To ten świat licznik strat nastaw grób jedną nogą Mówisz no bo, mowisz ale, dziś fantazje odłoż na bok Samo życie nigdy nie kieruje się sławą Nigdy nie odmawiaj szczerosci dobrego słowa Niech nigdy nie przeważy na twoja rozwagą towar Nigdy nie patrz na innych, nie trać poczucia wartosci Nigdy nie dopuść do chwili gdy sam sobie powiesz dość mi... Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole Ja nigdy nie wątpiłem, że to tak daleko zajdzie HIP HOP Ziomeczku on ma globalny zasięg Gdy łapie za majka to nie wciskaj kitu masień Nigdy nie karm ludzi kłamstwem, zachowujmy się poważnie Nigdy nie rań swoich bliskich Nigdy bo wrócą jak bumerang dziś do Ciebie wszyskie krzywdy I nigdy nie przeliczaj przyjaźni na monety Bo nawet ziomuś biedny bratem do grobowej deski Tu liczy się serducho, nie zawartość portfela Wiem dobrze ziomuś ze mam w Tobie przyjaciela Prawdziwego przyjaciela, który marzeń nie zabiera Jakby było trzeba, z Tobą zaczął bym od zera Nie zapone nigdy, kto mnie w życiu wspiera W ciężkich momentach i w chwilach zwątpienia Wtedy kiedy pod nogami wali mi sie ziemia Dzieki, nie zapomne, wysyłam pozdrowienia... Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole Nigdy nie zapomne tego, jak mnie Żary poznał z Dudkiem Pamiętam jak w hotelu piliśmy wtedy wódke Nigdy bym nie pomyślał, że to tak właśnie bedzie Pewne miasto w lubuskiem i to zaraz po koncercie Szanując sie wzajemnie, prawdziwie a nie skryci Dzielimy wspólną pasje, płynąc razem tu po bicie W całej Polsce na odsłuchu, z braćmi rymowany zastrzyk Nigdy bym nie przepuszczał, że mnie spotka taki zaszczyt Stary w tej chwili do bólu, nigdy też bym nie powiedział że najbliższy kurwa ziomek, wprowadzi mnie w ślepy przedział Karma wraca dubelt w formie, nigdy o tym nie zapomnij Nim po łądzi zboczy z toru, słowa sobie te przypomnij Nie zatrze nikt w mej głowie, mych wspomnien I to nigdy, przepraszam moich bliskich za wyżądzone krzywdy Nigdy też nie przestane wierzyć w Ciebie dobry Boże Polski rap dla podwórek od dziś na tTwoim sektorze Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole Czarne chmury na niebie z daleka, nigdy nie mow jak nie wiesz przyzekam Nigdy nie rób nic pod własną wolę, z rodziną, z koleżką nie z kurwą przy stole