Klarenz - Wolność lyrics

Published

0 173 0

Klarenz - Wolność lyrics

[Zwrotka 1] Byłem niewolnikiem moich własnych myśli, chyba na dobre już poszły sobie Wiesz nie mogę się orać wszystkim; ta karma wraca jak prosty odwet Tworzę swój świat z prostych zasad i takimi ludźmi się staram otaczać Sprawdzam czy to dla ciebie nie tylko słowa - moja zasada jest taka Ludzie nawet sobie robią dziary jakby wyznawali te zasady Lojalność - tak jak i wiele innych to puste słowo dla nich Myślą sobie chyba, że życie to wielki sklep ze słodyczami Sumienie wyciszają, tłumaczą sobie, że niczego nie odjebali To dla nich wolność? nie ma Boga, nikt nie patrzy Mają opcję wygodną, są anonimowi na tej planszy Kiedy ktoś się dowie to broni się kłamstwem, czyli tym co zawsze To wyćwiczone mechanizmy, po prostu zabiera to co brać chce Wolność nie oznacza dla mnie, aby brać to co popadnie Tym się różnimy od zwierząt, że mamy rozum naprawdę Wolność droga mordo, chyba wszyscy chcą ją osiągnąć Wielu rozumie ją inaczej, tak czy inaczej w życiu błądzą [Refren] Chcę być wolny, chwytać chwile jakby jakby świat był mój Wolny, nie słuchać porad od marnych głów Mogę być wolny, mogę zabić ten dawny ból Stanę się wolny, a potem zakopiemy każdy dół Chcę być wolny, chwytać chwile jakby jakby świat był mój Wolny, nie słuchać porad od marnych głów Mogę być wolny, mogę zabić ten dawny ból Stanę się wolny, a potem zakopiemy każdy dół [Zwrotka 2] Zakładam znowu kajdany etatu żeby na wolność zapracować Działania na boku i nie ma tematu, czasami pomaga pokora Odkładam na większą wędkę; widzę piękno w tym mieście Podpowiedz mi jak wiesz coś lepiej; ludzie pieprzą licencje (i tak..) Jakie masz intencje? Jesteśmy dorośli, po co je ukrywać Młodość i uroda nie trwa wiecznie, szkoda czasu na debila Będę na serio wolny jak będę miał kilkanaście średnich krajowych I żadni mali bezczelni nie będą mogli mi mówić co mam robić Własne lokum, nie własne za trzy dekady, dajcie spokój Niewolnicy banków, pakty z diabłami, kocioł podgrzewany co roku Powiedz gdzie leży sens twój - wprost, nie szukaj pretekstu O dziwo poznałem takich ludzi z którymi rozumiemy się bez słów Tak więc zapalimy i pomilczymy i posłuchamy muzyki sobie Potem pogadamy i postanowimy co zrobimy, przewalając drobne Mając się dobrze ... robimy swoje, czekając na wolne Zbieramy powoli arsenał, aby dać tym chamom bombę [Zwrotka 3] Kochanie zabierz mnie gdzieś daleko, niech będzie wyłączony telefon Niech cały świat jedzie swoją drogą, my nie musimy jechać na rekord Upragnione chwile chillu, kiedy na zegarze nie widzę minut Nie spalę się ze wstydu, co najwyżej się spalę z radości Jedziemy w rejony niewybadane, wiemy, że dalej czeka nas pościg Trzeba startować ze świadomością, że każdy wyścig się kończy Daleko od wolności, pieniądz odwieczną przeszkodą Wiesz co? skoro udało się już tyle przejść, pojedziemy lepszą drogą Chcę sterować życiem zza kulis jak wolny mason Dzielić się sposobami, przekazywać je wolnym braciom Ten rok był trudny, dziękuję za wszystkie lekcje pokory Na to żeby się zmieniać na lepsze nic mi nie mogło lepiej zrobić Dziękuję za rodzinę, za ludzi którzy nie boją się prawdy powiedzieć Tracimy na tym, że chcemy być niby kulturalni ... Zbyt wiele Zebrałem się na odwagę, żeby ruszyć w drogę do krainy marzeń Niezależnie od innych którzy poddali się na starcie i uśpili wiarę [Refren] Chcę być wolny, chwytać chwile jakby jakby świat był mój Wolny, nie słuchać porad od marnych głów Mogę być wolny, mogę zabić ten dawny ból Stanę się wolny, a potem zakopiemy każdy dół Chcę być wolny, chwytać chwile jakby jakby świat był mój Wolny, nie słuchać porad od marnych głów Mogę być wolny, mogę zabić ten dawny ból Stanę się wolny, a potem zakopiemy każdy dół [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]