[Zwrotka 1] W czasie kiedy pewność zamienia się na niepewność I tak wielu ludzi mówi że jest im wszystko jedno Odplywam z tego tonącego okretu, uciekam własną tratwą Uciekam od ludzi ktorzy na zło naczczo patrzą To nie moja ambicja przypodobać się tym pedarastom Czuję nieważkość, sumienie? W sumie ty znasz to Odpływam jak najszybciej kiedy problemy się nawarstwią Po co mi ich opinia, po co mi ich chamstwo Uciekam, mam swój azyl, znowu ruszę tam Osiągnę spokój gdzieś w lesie, na słuchawki wrzucę rap Nie macie do niego dostępu, nie zobaczycie w nim sensu Znowu tam się pojawiam kiedy świat ma ze mną na pieńku Wolny jak ptactwo, odp**ny na chamstwo Op**ny na to żeby poddać się tym oprawcom Z szablonem niezgodny, Nie pogodzony z walką o banknot Ćwiczący żeby zabić wilka jego własną paszczą [Refren] Uciekam stąd - muszę odpocząć trochę Biorę plecak ziom - nie dzwoń do mnie, proszę Kiedy wrócę? Nie wiem, ale wtedy wszystko obgadamy Nadrobimy zaległości, tymczasem narazie stary [Zwrotka 2] Niedoczytane artykuły, niedokończone rozmowy To mój kawałek podłogi, nie mówcie mi co mam robić Nawet jeśli wpłynę na kanał, debile nie będą sie starać Ty będziesz nadal jak pies i przyniesiesz nowine dla pana? Mogę tylko doradzać - a ty rób jak uważasz A ja chłodny jak Eskimos odjadę na moich saniach I przemierzam ciemną dolinę, ale zła się nie ulęknę Zimną dolinę, aż mi się energia wyczerpie Potem czas na postój, musi wypocząć mój zaprzęg Zapalam ognisko, idę spać, nie potrzebuję zmartwień Rozkładam graty, sam ze sobą tutaj zasnę Potem spojrzę w górę na niebo, przywitam się z porankiem Uciekam jak Reno Raines, oni nie widzą mnie Niech dalej żywią się tą swoją padliną - jak sęp Ucieczka z tego miejsca, kiedy ciemnoty pełno Nie walcz z idiotami bo mają przewagę liczebną [Tekst - Rap Genius Polska]