[Zwrotka 1: Sobota] Siema, jestem Sobota, mistrz kolędy i kaca Lubiłem się zatracać, jak Peja i Glaca Rock&roll - taka praca, ziom miało się opłacać Oj, oj, żadne bo przetrwa zło jeden na 100 Tak by to się zdawać mogło panie Lecz to okazało się być tylko modłą nie w planie Ba kolędowanie, dymanie, picie i ćpanie To już nie jest życie, no cóż to umieranie Dzień w dzień w takim stanie (Dzień w dzień w takim stanie) Jak cień samego siebie gdzieś przemykanie I skromnym mym zdaniem (I skromnym mym zdaniem) Nieprzytomny co ranek Nic nie ogarniałem Pierwszym zadaniem - sposób na kaca. Dwa - Wóda, pieprzówa i auu sialalala Niby wszystko oka, niby wszystko jest git To dlaczego tak smutno gra bit? [Zwrotka 2: Kieru] Niby wszystko w porządku, mija dzień za dniem Niby nie mam żadnych granic ale gdy budzę się Widzę ten sam stół, na nim ten sam chaos W mojej głowie chaos jakby czegoś brakowało Czuje, że lecę ale tak na prawdę spadam Zapomniałem kim byłem wszystko się rozpada Nikt nie pomaga, sam muszę się ogarnąć Zdjąć nogę z gazu albo stoczę się tu na dno [Refren: Sobota & Kieru] Odnajdź w sobie balans I nigdy się nie wypalaj Nie wmawiaj sobie, że nie możesz się postarać Zaraz, nie wszystko naraz Znajdź równowagę w tym co robisz [Zwrotka 3: Sobota] Niby wszystko jest dla ludzi Gorzej gdy się nie wybudzisz w czas I wiem ze lubisz jak nikt nie mówi ci co i jak Wolny jak ptak, lecimy z tym hamulców brak Nie liczyć godzin i strat, ach, życie jak w snach Trochę strach, jak se teraz o tym myślę Ilu takich jak ja wyszło na tym niekorzystnie W końcu czar pryśnie, tak jak u nich Królowie ulic pozamieniani w żuli Każdy co chciał dostał, zabulił Chcesz to zostań i dorzuć do puli Ja muszę odpulić by nie zamulić Wiem, ciężko odmówić, to lubi zgubić Wiec gaz do dechy, teraz jest ten właściwy czas Potem to kiedy? Gdy zabierze gdzieś daleko nas Przygaśnie blask, ogarnie nas szarość Teraz bierz się w garść, chuj z tym, co na starość [Refren: Sobota & Kieru x2] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]